Pisałem już na temat pędzenia bimbru w poście o pięknym tytule "Księżycówka, samogon albo po prostu bimber". Po opublikowaniu tego posta dowiedziałem się z różnych źródeł wielu ciekawych rzeczy, dlatego postanowiłem dopisać "kontynuacje" posta.
To zacznijmy od początku. Znaczy od środka :D Mamy gotowy zacier i przygotowujemy się do destylacji. O temperaturze wrzenia różnych alkoholi już pisałem więc nie będę się powtarzać. Współlokator natomiast posunął mi fajny pomysł. Żeby utrzymać stałą temperaturę mieszanki należy zastosować łaźnie wodną.
Najłatwiej uzyskać łaźnie wodną... nie wiem jak jest najłatwiej :P Widziałem kiedyś taki rondelek do gotowania mleka (żeby się nie przypaliło) z podwójną ścianką. Między ściankę wlewało się wodę. To jest właśnie łaźnia wodna. I nie czy mam rację, ale , wydaję mi się, że bańka na mleko, w której mamy zacier, może mieć również takie podwójne dno.
Jeśli jednak nie... Bierzemy duży garnek, na tyle szeroki, że zmieści w nim się bańka z zacierem. Stawiamy coś na spód garnka, żeby bańka nie dotykała bezpośrednio dna (oponę samochodową) wstawiamy bańkę i zalewamy wodą. Im większy i wyższy garnek, tym efekt łaźni wodnej lepszy.
Teraz dwa słowa na temat samej chłodnicy. Ja zrobiłbym ją mniej więcej tak. Człon główny - puszka po farbie.
Następnie bierzemy wiertarkę i wywiercamy 4 otwory. Coś mniej więcej jak na obrazku
Obieg niebieski służy do przepuszczania zimnej wody do chłodnicy. Wężyk doprowadza wodę z kranu do chłodnicy, od dołu do chłodnicy. Wężyk przy chłodnicy jest szczelnie przymocowany do puszki na stałe. Z otwory odprowadzającego wodę wychodzi wężyk (identyczny jak przy wlocie). Do samej puszku w trakcie chłodzenia można jeszcze dorzucić lodu.
Obieg czerwony (alkoholowy) jest o wiele ciekawszy :) Stanowi on wężyk (lub coś takiego), przez który leci parujący alkohol. Trzeba tak go poskręcać, żeby jak największą powierzchnią stykał się z wodą. Po potrafię tego jaśniej wytłumaczyć :P Zamiast wężyka można użyć miedzianego pręta (cieńsze ścianki, lepsze wymiana ciepła), jednak nie wiem jak to wpłynie na "smak".
I co jeszcze mogę napisać? Hmm, całkiem sporo :) Napisał do mnie Piotrek i przesłał rysunki. Są na nich przedstawione (w sumie to bardziej poglądowo) techniki destylacji. Wiąże się to z modyfikacjami chłodnicy. Bimber powinien wychodzić wtedy bardziej "zdrowy" (mniejszy kac dnia następnego).
Ten sposób mi się bardzo podoba (ten wyżej). Nie ma potrzeby przebudowy chłodnicy i jest naprawdę prosty. Jakbym miał pędzić bimber, wybrałbym ten sposób.
Ostatni z rysunków przedstawia "profesjonalne" podejście do destylacji. Z kilku półek spływają różnej jakości alkohole. Jest to dość skomplikowane i wymagające dużego doświadczenia. Nie mam pojęcia na jakiej wysokości ustawić półki, do jakiej temperatury chłodzić itp.
I to chyba wszystko. Jakby ktoś dalej nie wiedział jak zrobić chłodnice, to można ją kupić na allegro. Szukajcie zabawki dla dzieci zwanej "Ogromny zestaw młody chemik" :)
Jednocześnie przypominam, że nie zachęcam nikogo do pędzenia bimbru, bo jest to nielegalne i nieetyczne :P Są jeszcze jakieś pytania czy uwagi?
A teraz tak na koniec się zastanówcie, czy nie lepiej zapisać się za darmo do tego portalu i znaleźć sobie partnerkę życiową zamiast szukać po necie jak się pędzie bimber?
Budowa chłodnicy, czyli pędzenie bimbru ciąg dalszy
Autor: misiuziu
sobota, 31 stycznia 2009, 17:09
komentarze: (9)
Jest nas 3, prawie muszkieterów
Autor: misiuziu
środa, 28 stycznia 2009, 17:45
komentarze: (55)
Się tak złożyło, że dostałem maila z przepisami. Jak przeważnie maile z przepisami testuję i opisuję po swojemu (lub nie testuję i je po prostu trochę zmieniam), to teraz dostałem takie przepisy, że...
(teraz następuję budowanie napięcia)
... mi się spodobały :D Większość przepisów, które dostaję mi się podoba (smaczne, proste i ciekawe są), ale tutaj podobała mi się sama forma napisania przepisu (jakbym sam to napisał). Po wymianie paru maili i ustaleniu mniej więcej kwestii formalnych (czyli kiedy pijemy) nasz zespół redaktorski powiększył się o kolejnego członka (jest nas teraz trzech ch...).
Serdecznie witamy w naszym zespole newpowersoul. Nie podaje jego danych, bo nie wiem czy chce. Ale na pewno przedstawi się wszystkim ładnym fankom (to mogę zagwarantować).
Dopiero od dzisiaj z nami, a już zdążył napisać pierwszey przepis.
A Ty, przyjacielu, nie myślałeś o tym żeby z nami pisać?
(teraz następuję budowanie napięcia)
... mi się spodobały :D Większość przepisów, które dostaję mi się podoba (smaczne, proste i ciekawe są), ale tutaj podobała mi się sama forma napisania przepisu (jakbym sam to napisał). Po wymianie paru maili i ustaleniu mniej więcej kwestii formalnych (czyli kiedy pijemy) nasz zespół redaktorski powiększył się o kolejnego członka (jest nas teraz trzech ch...).
Serdecznie witamy w naszym zespole newpowersoul. Nie podaje jego danych, bo nie wiem czy chce. Ale na pewno przedstawi się wszystkim ładnym fankom (to mogę zagwarantować).
Dopiero od dzisiaj z nami, a już zdążył napisać pierwszey przepis.
A Ty, przyjacielu, nie myślałeś o tym żeby z nami pisać?
Kotlety mielone, ale smaczne
Autor: newpowersoul
, 14:13
komentarze: (3)
Witam wszystkich, od tej pory będę zamieszczał tu własne lub kradzione przepisy na dobre jedzenie. Sesja jest tuż za rogiem, człowiekowi całe życie przelatuje przed oczami i ma zakodowane jedno wspomnienie, z którym każdy student uczący się poza miastem rodzinnym może się identyfikować. Powrót z domu z pełną torba jedzenia. W moim przypadku głównie kotletów. Powrót do domu mi się mocno przesunął w czasie, więc zamiast biernie czekać, postanowiłem sam urzeczywistnić wspomnienia. I było warto:)
Składniki:
Mieszamy w większym naczyniu mięso mielone razem z uprzednio wbitym jajkiem(oczywiście mieszamy to ręką, którą uprzednio myjemy). Przyprawiamy do smaku. W międzyczasie wsypujemy bułkę tartą do połowy szklanki, zalewamy mlekiem i mieszamy(tym razem możemy to zrobić łyżką). Jeśli nie mamy tartej bułki, to wystarczy namoczyć zwykłą suchą bułkę w mleku i wyjdzie na to samo. Ma z tego powstać gęsta papka, którą później łączymy z mięsem i mieszamy, co by zrobiła się jednorodna masa.
Opcjonalnie możemy posiekać cebulę i dodać do mięsa. Formujemy z mięsa coś na kształt placków. Ważne, żeby były bardziej płaskie i raczej nieduże, żeby lepiej się smażyły. Z 450g mięsa wychodzi około 7-8kotletów. Jeśli mięso za bardzo klei się do ręki to tak ma być! Można zrobić rzadsze, ale chodzi o to, żeby nie rozpadało się później na patelni.
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Kluczem do dobrego usmażenia jest wrzucenie kotletów na porządnie rozgrzany olej, dalsze smażenie na małym ogniu i częste przewracanie. W ten sposób nie przypali się z zewnątrz i środek nie będzie surowy.
W zasadzie to już wszystko, ale jeśli znajdzie się ktoś marudny, że wyszło za suche to niech wyciągnie garnek, wrzuci do środka kotlety razem z tłuszczem, na którym je smażył i zaleje wodą, żeby je przykryć. Gotujemy około 5-10min. Jest to idealny sposób na "niby sos". Polecam szczególnie gorąco, jeśli po usmażeniu okazało się, że środek jednak jakimś cudem jest surowy. Podawać z czymkolwiek.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- 450g mięsa mielonego
- pół szklanki tartej bułki( ew zwykła sucha bułka)
- olej
- odrobina mleka
- 1 jajko
- przyprawy: sól, pieprz, i co kto lubi
- pół cebuli(opcjonalnie)
Mieszamy w większym naczyniu mięso mielone razem z uprzednio wbitym jajkiem(oczywiście mieszamy to ręką, którą uprzednio myjemy). Przyprawiamy do smaku. W międzyczasie wsypujemy bułkę tartą do połowy szklanki, zalewamy mlekiem i mieszamy(tym razem możemy to zrobić łyżką). Jeśli nie mamy tartej bułki, to wystarczy namoczyć zwykłą suchą bułkę w mleku i wyjdzie na to samo. Ma z tego powstać gęsta papka, którą później łączymy z mięsem i mieszamy, co by zrobiła się jednorodna masa.
Opcjonalnie możemy posiekać cebulę i dodać do mięsa. Formujemy z mięsa coś na kształt placków. Ważne, żeby były bardziej płaskie i raczej nieduże, żeby lepiej się smażyły. Z 450g mięsa wychodzi około 7-8kotletów. Jeśli mięso za bardzo klei się do ręki to tak ma być! Można zrobić rzadsze, ale chodzi o to, żeby nie rozpadało się później na patelni.
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Kluczem do dobrego usmażenia jest wrzucenie kotletów na porządnie rozgrzany olej, dalsze smażenie na małym ogniu i częste przewracanie. W ten sposób nie przypali się z zewnątrz i środek nie będzie surowy.
W zasadzie to już wszystko, ale jeśli znajdzie się ktoś marudny, że wyszło za suche to niech wyciągnie garnek, wrzuci do środka kotlety razem z tłuszczem, na którym je smażył i zaleje wodą, żeby je przykryć. Gotujemy około 5-10min. Jest to idealny sposób na "niby sos". Polecam szczególnie gorąco, jeśli po usmażeniu okazało się, że środek jednak jakimś cudem jest surowy. Podawać z czymkolwiek.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- naczynie na mięso
- szklanka
- widelec
- patelnia
- talerz
- ręka, a czasem nawet dwie ręce
Pulpety
Autor: koobak
wtorek, 27 stycznia 2009, 17:17
komentarze: (2)
Przygotowując tą zacną potrawę wspominałem obrzydliwość pulpetów z przedszkola (zwłaszcza surówki w sosie pulpetowym - bleee).
Składniki:
Namoczyć bułę w mleku. Po tym, gdy namoknie (a musi dobrze namoknąć), należy ją odcisnąć z nadmiaru mleka. Do tego dodać mięso mielone, jajko. Doprawić solą, pieprzem i czosnkiem (sproszkowany lub roztarty z solą), wymieszać, po czym spróbować i ewentualnie doprawić. Próbowanie zawsze pomijam - brzydzi mnie surowe mięso. Z takiej masy formować kulki wielkości średniej śliwki (średnica ok. 55,(5)mm) i obtaczyć każdą w mące. W tzw. międzyczasie przygotować litr rosołu z kostki/koncentratu (dobrze, gdy będzie nieco słabszy niż to wskazane w instrukcji obsługi kostki/koncentratu), doprowadzić go do wrzenia i do tego wrzucić gotowe pulpety. Gotować, aż nie będą surowe (ok. 10-15 minut). Wyjąć pulpety, a przy pomocy mąki (najlepiej ziemniaczanej) zagęścić wywar do postaci sosu. Zjeść najlepiej z ziemniaczkami i jakąś fajną koleżanką.
Ponieważ przepis wygląda trochę mało skomplikowanie, więc trzeba coś zrobić, żeby z pulpetami babrać się nieco dłużej niż 30 minut.
Do samego mięsa można dodać zeszkloną cebulę - ja, niestety, unikam cebuli. Można dodać ziółek, siekanych orzechów, pokrojonych grzybów (niektórzy zalecają mielenie, ale kto ma maszynkę do mielenia w akademiku).
Można też pokroić ser żółty w kostkę o grubości 1cm i do środka każdego pulpeta włożyć coś takiego.
Do sosu można dodać: przecieru pomidorowego, musztardy, chrzanu - uzyskamy w ten sposób cudowny sos: pomidorowy, musztardowy, chrzanowy.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- mięso mielone 50 dag
- bułka kajzerka
- jajko
- mleko
- czosnek
- sól i pieprz
- mąka
- kostka rosołowa
Namoczyć bułę w mleku. Po tym, gdy namoknie (a musi dobrze namoknąć), należy ją odcisnąć z nadmiaru mleka. Do tego dodać mięso mielone, jajko. Doprawić solą, pieprzem i czosnkiem (sproszkowany lub roztarty z solą), wymieszać, po czym spróbować i ewentualnie doprawić. Próbowanie zawsze pomijam - brzydzi mnie surowe mięso. Z takiej masy formować kulki wielkości średniej śliwki (średnica ok. 55,(5)mm) i obtaczyć każdą w mące. W tzw. międzyczasie przygotować litr rosołu z kostki/koncentratu (dobrze, gdy będzie nieco słabszy niż to wskazane w instrukcji obsługi kostki/koncentratu), doprowadzić go do wrzenia i do tego wrzucić gotowe pulpety. Gotować, aż nie będą surowe (ok. 10-15 minut). Wyjąć pulpety, a przy pomocy mąki (najlepiej ziemniaczanej) zagęścić wywar do postaci sosu. Zjeść najlepiej z ziemniaczkami i jakąś fajną koleżanką.
Ponieważ przepis wygląda trochę mało skomplikowanie, więc trzeba coś zrobić, żeby z pulpetami babrać się nieco dłużej niż 30 minut.
Do samego mięsa można dodać zeszkloną cebulę - ja, niestety, unikam cebuli. Można dodać ziółek, siekanych orzechów, pokrojonych grzybów (niektórzy zalecają mielenie, ale kto ma maszynkę do mielenia w akademiku).
Można też pokroić ser żółty w kostkę o grubości 1cm i do środka każdego pulpeta włożyć coś takiego.
Do sosu można dodać: przecieru pomidorowego, musztardy, chrzanu - uzyskamy w ten sposób cudowny sos: pomidorowy, musztardowy, chrzanowy.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- miska
- łyżka
- 2 talerze
- garnek
Ryż z kurakiem i surówką
Autor: misiuziu
sobota, 17 stycznia 2009, 13:11
komentarze: (1)
Podpatrzyłem współlokatora podczas gotowania, a ponieważ wyszło bardzo dobre "coś", to postanowiłem napisać przepis.
Składniki:
Zanim zaczniemy gotować trzeba pójść do sklepu po surówkę. W niektórych sklepach sprzedają ją na wagę i właśnie takie sklepu szukamy. Wybieramy dowolną surówkę, która nam pasuję (koszt takiej surówki to 1-2zł).
Na początek gotujemy ryż zgodnie z zasadami sztuki. W czasie kiedy się gotuje, kroimy cycka w paski czy kostkę czy co tam wolicie. Kurczaka wrzucamy na patelnie (wcześniej rozgrzewając trochę oleju). Doprawiamy solą, pieprzem i dość sporą ilością curry.
Kurczak usmażony, ryż ugotowany :) Bierzemy miskę (w talerzu się to raczej nie zmieści), wrzucamy do niej ryż, kurczaka i surówkę (najlepiej w tej kolejności). Następnie mieszamy wszystko razem. I gotowe :)
Jest zaskakujące dobre jak na trudność przygotowania. Robiliście kiedyś coś takiego?
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- ryż, woreczek lu coś koło tego
- jeden cycuszek z kury (domowej)
- olej
- gotowa surówka, jakieś 100-150 gramów
- curry
- sól i pieprz
Zanim zaczniemy gotować trzeba pójść do sklepu po surówkę. W niektórych sklepach sprzedają ją na wagę i właśnie takie sklepu szukamy. Wybieramy dowolną surówkę, która nam pasuję (koszt takiej surówki to 1-2zł).
Na początek gotujemy ryż zgodnie z zasadami sztuki. W czasie kiedy się gotuje, kroimy cycka w paski czy kostkę czy co tam wolicie. Kurczaka wrzucamy na patelnie (wcześniej rozgrzewając trochę oleju). Doprawiamy solą, pieprzem i dość sporą ilością curry.
Kurczak usmażony, ryż ugotowany :) Bierzemy miskę (w talerzu się to raczej nie zmieści), wrzucamy do niej ryż, kurczaka i surówkę (najlepiej w tej kolejności). Następnie mieszamy wszystko razem. I gotowe :)
Jest zaskakujące dobre jak na trudność przygotowania. Robiliście kiedyś coś takiego?
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- deska i nóż
- garnek
- patelnia
- miska i widelec
Pizza - baza II
Autor: koobak
środa, 14 stycznia 2009, 00:00
komentarze: (5)
Ponieważ pizza jest fajna i niezwykle popularna, więc każdy ma nieco inne podejście do tej niezwykle prostej, i zawsze wychodzącej potrawy. Wersja I ma nieco inne proporcje.
Składniki:
Całość zaczynamy od drożdży. Do 2/5 (czyli nieco mniej niż połowa) kubka (takiego normalnego, o objętości 250ml) ciepłej (nie parzącej!) wody wsypać płaską łyżeczkę cukru. Następnie dodać do tego 1/6 kostki drożdży (ważącej 10 dag, albo 1/3 kostki o wadze 5 dag). Zamieszać i odstawić w ciepłe miejsce. Do miski wsypać kubek mąki, hojną szczyptę soli, wlać łyżkę oleju (może być z meniskiem wypukłym), wymieszać to wstępnie i zajrzeć do drożdży. Jeśli ruszyły (pojawiły się bąbelki powietrza na powierzchni) wróży to, że drożdże są zdatne do użytku. Jeśli nie, to znak, że woda była zbyt ciepła, albo drożdże są stare i trza kupić świeże.
Gdy drożdże zostaną doprowadzone do pożądanego stanu, to taki zaczyn cały wlewamy do miski z posoloną mąką i olejem. Zawartość miski mieszamy i zaczynamy ugniatać ciasto. W miarę potrzeby dosypujemy mąkę. Ciasto powinno lekko się lepić, ale na tyle, by bez trudu odchodziło od ręki. Powinno mieć też dość luźną konsystencję. Gdy nie spełnia tych wymogów, to pizza wyjdzie, ale nie wywoła pożądanego entuzjazmu wśród konsumujących. Nastawiamy piekarnik, by się nagrzał do ok. 200°C. Ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości. A w międzyczasie bierzemy się za sos pomidorowy.
Pomidory odsączamy z zalewy, kroimy w drobną kostkę, odsączamy z nadmiaru zalewy, która się jeszcze wylała i wrzucamy do miski. Przyprawiamy to solą, pieprzem i przyprawą do pizzy. Koniecznie trzeba je spróbować, czy są wystarczająco przyprawione (zwłąszcza sól). Gdy będą mdłe, to cała pizza będzie mdła.
Dużą blaszkę (ta formatu >A4) smarujemy lekko tłuszczem. Bierzemy wyrośnięte ciasto na pizzę (lekko tłustymi rękami) formujemy wstępnie placek w rękach, kładziemy na blaszce i rozgniatamy ciasto formując podwyższony brzeg. Ciasto może być rozłożone na prawdę cienko. Odstawiamy jeszcze w ciepłe miejsce do podrośnięcia. Brzegi pizzy smarujemy delikatnie olejem (ładnie się zarumienią) i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 7 i pół minuty. Podpieczony spód wyjmujemy, nakładamy na to sos z pokrojonych pomidorów, (tutaj jest miejsce na dodatki, które posypujemy dodatkowo przyprawą) i na to wrzucamy żółty ser. Gdy są dodatki - sera można rzucić odpowiednio mniej. Zapiekamy do pełnego zarumienienia się brzegów (ok. 10 min). Byle się nie przypiekły zbyt mocno, bo nici z cudownego ciasta - będzie suche i twarde.
Trzeba uważać, żeby nie przeziębić ciasta (unikać przeciągów).
Rzecz o dodatkach. Jak już wcześniej misiuziu napisał, dodatki muszą być wstępnie przerobione. Czyli warzywa (cebula, surowe pomidory, papryka, pieczarki itd...) podduszone a mięso pozbawione 100% surowości. Dobrze też, gdy są odpowiednio rozdrobnione - wtedy wygodniej się je i mniej zużywa zęby.
A! Do pizzy koniecznie Cola Oryginal z Biedronki (robią ją ze skrzydełek z dodatkiem nóżek, ale jest pyszna)!
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- szklanka mąki
- woda
- olej
- drożdże (około 1,5 - 1,75 dag)
- cukier
- sól
- puszka pomidorów bez skórki w zalewie
- mieszanka przypraw do pizzy (gotowiec ze sklepu)
- tarty żółty ser (15 - 20 dag)
Całość zaczynamy od drożdży. Do 2/5 (czyli nieco mniej niż połowa) kubka (takiego normalnego, o objętości 250ml) ciepłej (nie parzącej!) wody wsypać płaską łyżeczkę cukru. Następnie dodać do tego 1/6 kostki drożdży (ważącej 10 dag, albo 1/3 kostki o wadze 5 dag). Zamieszać i odstawić w ciepłe miejsce. Do miski wsypać kubek mąki, hojną szczyptę soli, wlać łyżkę oleju (może być z meniskiem wypukłym), wymieszać to wstępnie i zajrzeć do drożdży. Jeśli ruszyły (pojawiły się bąbelki powietrza na powierzchni) wróży to, że drożdże są zdatne do użytku. Jeśli nie, to znak, że woda była zbyt ciepła, albo drożdże są stare i trza kupić świeże.
Gdy drożdże zostaną doprowadzone do pożądanego stanu, to taki zaczyn cały wlewamy do miski z posoloną mąką i olejem. Zawartość miski mieszamy i zaczynamy ugniatać ciasto. W miarę potrzeby dosypujemy mąkę. Ciasto powinno lekko się lepić, ale na tyle, by bez trudu odchodziło od ręki. Powinno mieć też dość luźną konsystencję. Gdy nie spełnia tych wymogów, to pizza wyjdzie, ale nie wywoła pożądanego entuzjazmu wśród konsumujących. Nastawiamy piekarnik, by się nagrzał do ok. 200°C. Ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości. A w międzyczasie bierzemy się za sos pomidorowy.
Pomidory odsączamy z zalewy, kroimy w drobną kostkę, odsączamy z nadmiaru zalewy, która się jeszcze wylała i wrzucamy do miski. Przyprawiamy to solą, pieprzem i przyprawą do pizzy. Koniecznie trzeba je spróbować, czy są wystarczająco przyprawione (zwłąszcza sól). Gdy będą mdłe, to cała pizza będzie mdła.
Dużą blaszkę (ta formatu >A4) smarujemy lekko tłuszczem. Bierzemy wyrośnięte ciasto na pizzę (lekko tłustymi rękami) formujemy wstępnie placek w rękach, kładziemy na blaszce i rozgniatamy ciasto formując podwyższony brzeg. Ciasto może być rozłożone na prawdę cienko. Odstawiamy jeszcze w ciepłe miejsce do podrośnięcia. Brzegi pizzy smarujemy delikatnie olejem (ładnie się zarumienią) i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 7 i pół minuty. Podpieczony spód wyjmujemy, nakładamy na to sos z pokrojonych pomidorów, (tutaj jest miejsce na dodatki, które posypujemy dodatkowo przyprawą) i na to wrzucamy żółty ser. Gdy są dodatki - sera można rzucić odpowiednio mniej. Zapiekamy do pełnego zarumienienia się brzegów (ok. 10 min). Byle się nie przypiekły zbyt mocno, bo nici z cudownego ciasta - będzie suche i twarde.
Trzeba uważać, żeby nie przeziębić ciasta (unikać przeciągów).
Rzecz o dodatkach. Jak już wcześniej misiuziu napisał, dodatki muszą być wstępnie przerobione. Czyli warzywa (cebula, surowe pomidory, papryka, pieczarki itd...) podduszone a mięso pozbawione 100% surowości. Dobrze też, gdy są odpowiednio rozdrobnione - wtedy wygodniej się je i mniej zużywa zęby.
A! Do pizzy koniecznie Cola Oryginal z Biedronki (robią ją ze skrzydełek z dodatkiem nóżek, ale jest pyszna)!
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- 2 miski
- 2 normalne kubki o objętości 250ml
- blacha
- deska
- nóż
Zakończenie aukcji WOŚP
Autor: misiuziu
wtorek, 13 stycznia 2009, 22:25
komentarze: (0)
No i się skończyło :) Sprzedaliśmy siebie za rewelacyjną sumę 110PLN!!
Dziękuję bardzo wszystkim za udział :) Jeśli nie licytowałeś przyjacielu/przyjaciółko to straciłeś/straciłaś okazję poznania nas. Teraz możesz żałować.
Teraz niecierpliwie czekamy na kontakt od zwycięzcy :) (w sumie to zwyciężczyni).
I jeszcze jeden komunikat. Ponieważ bierzemy udział w konkursie na bloga roku i zaczął się drugi etap (czyli głosowanie) zachęcam do głosowania dla nas. Aby to zrobić należy wysłać smsa na numer 7144 w treści wpisując H00117 (czyli H jak Helena, zero, zero, jeden, jeden, siedem). Koszt smsa to 1,22PLN (z VAT). I teraz rzecz, która najbardziej mi się podoba - dochód z smsów zostaję przekazany na obóz charytatywny dla dzieci chorych na porażenie mózgowe. Szczegóły tutaj.
Dziękuję bardzo wszystkim za udział :) Jeśli nie licytowałeś przyjacielu/przyjaciółko to straciłeś/straciłaś okazję poznania nas. Teraz możesz żałować.
Teraz niecierpliwie czekamy na kontakt od zwycięzcy :) (w sumie to zwyciężczyni).
I jeszcze jeden komunikat. Ponieważ bierzemy udział w konkursie na bloga roku i zaczął się drugi etap (czyli głosowanie) zachęcam do głosowania dla nas. Aby to zrobić należy wysłać smsa na numer 7144 w treści wpisując H00117 (czyli H jak Helena, zero, zero, jeden, jeden, siedem). Koszt smsa to 1,22PLN (z VAT). I teraz rzecz, która najbardziej mi się podoba - dochód z smsów zostaję przekazany na obóz charytatywny dla dzieci chorych na porażenie mózgowe. Szczegóły tutaj.
Boczniak vel kotlet
Autor: misiuziu
sobota, 10 stycznia 2009, 13:12
komentarze: (0)
Ciąg dalszy przepisów czytelników. Przepis opiewa na piękną potrawę, której nie lubię, w postaci boczniaków w panierce. Przepis dostałem od Black Chaos Witch (ciekawy nick).
Składniki:
W ramach wstępu - boczniaki to grzyby, które można kupić w prawie każdym markecie.
Boczniaki myjemy i suszymy na sitku. W miedzy czasie rozbełtujemy jajko z odrobiną wody lub mleka i szczypta soli,a a bułkę tartą wysypujemy na talerz. Bierzemy grzyba i majtamy go w jajku a potem siup do bułki tak oto powstaje kotlet z boczniaka. Smażymy w dość dużej ilości oleju. Podajemy z ziemniaczkami i surówka. Smakuje bardzo prawie jak schab ale nie całkiem :P no i taniej wychodzi ;]
Krótko i na temat, czyli tak jak Tygryski lubią najbardziej. Od siebie tylko dodam, że grzyby, czy kotlety sojowe nigdy nie będą smakować tak jak prawdziwy kotlet.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- boczniaki
- bułka tarta
- olej
- mleko
- jajko
- sól i pieprz
W ramach wstępu - boczniaki to grzyby, które można kupić w prawie każdym markecie.
Boczniaki myjemy i suszymy na sitku. W miedzy czasie rozbełtujemy jajko z odrobiną wody lub mleka i szczypta soli,a a bułkę tartą wysypujemy na talerz. Bierzemy grzyba i majtamy go w jajku a potem siup do bułki tak oto powstaje kotlet z boczniaka. Smażymy w dość dużej ilości oleju. Podajemy z ziemniaczkami i surówka. Smakuje bardzo prawie jak schab ale nie całkiem :P no i taniej wychodzi ;]
Krótko i na temat, czyli tak jak Tygryski lubią najbardziej. Od siebie tylko dodam, że grzyby, czy kotlety sojowe nigdy nie będą smakować tak jak prawdziwy kotlet.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- sitko
- widelec
- patelnia
- talerze trzy
Placki z bułki tartej
Autor: misiuziu
środa, 7 stycznia 2009, 14:00
komentarze: (7)
Przepis dostałem od Kacpra. Od razu mówię, że go nie sprawdziłem.
Składniki:
Na wstępie chciałem powiedzieć, że cynamon jest fuj :P W każdej potrawie nie trawię tej przyprawy. Jedynie grzaniec jest do zaakceptowania (szczególnie w dużych ilościach grzańca) :)
Do miski wrzucamy bułkę tartą, mniej więcej 5-6 łyżek stołowych (na 5-6 placków). Wbijamy jajko i miksujemy. W przypadku braku miksera mieszamy to widelcem albo jakąś trzepaczką, wydając odgłosy miksera (niech sąsiedzi myślą, że masz w domu mikser :P ).
Następnie dolewamy mleka i miksujemy dalej. Mleka ma być tyle, jak to ujął Kacper "żeby się nie lało jak woda i nie było sztywne jak cegła". Wrzucamy to na rozgrzane masło i smażymy (niewielką chwilę).
Później posypka (nawet może być ten okropny cynamon) i gotowe. Z tego co przeczytałem w mailu, robi się to max w 10 minut i idealnie nadaję się na śniadanie.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- bułka tarta
- jajko
- masło
- mleko
- coś na posypkę, cukier, cynamon czy coś takiego
Na wstępie chciałem powiedzieć, że cynamon jest fuj :P W każdej potrawie nie trawię tej przyprawy. Jedynie grzaniec jest do zaakceptowania (szczególnie w dużych ilościach grzańca) :)
Do miski wrzucamy bułkę tartą, mniej więcej 5-6 łyżek stołowych (na 5-6 placków). Wbijamy jajko i miksujemy. W przypadku braku miksera mieszamy to widelcem albo jakąś trzepaczką, wydając odgłosy miksera (niech sąsiedzi myślą, że masz w domu mikser :P ).
Następnie dolewamy mleka i miksujemy dalej. Mleka ma być tyle, jak to ujął Kacper "żeby się nie lało jak woda i nie było sztywne jak cegła". Wrzucamy to na rozgrzane masło i smażymy (niewielką chwilę).
Później posypka (nawet może być ten okropny cynamon) i gotowe. Z tego co przeczytałem w mailu, robi się to max w 10 minut i idealnie nadaję się na śniadanie.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- miska
- widelec
- patelnia
- talerz
- łyżka i trzepaczka
WOŚP - my też możemy pomóc
Autor: koobak
wtorek, 6 stycznia 2009, 20:55
komentarze: (1)
Tak nas naszło, w głowe czasło, że hukło (ale nie było głuchego pogłosu). Stwierdziliśmy, że my też możemy pomóc!
Wiadomo jak to działa: TO. Klikamy, oferujemy wyższą cenę (poniżej tysiąca nie będziemy się fatygować :P), a potem spędzamy miło czas z wybitnymi osobowościami internetowymi.
Postanowiliśmy sprzedać nasze cenne umiejętności. Więc oferujemy przygotowanie i wspólną konsumpcję posiłku. A to wszystko dla dzieci! Szczegóły na aukcji. Liczymy na Was!
A to my, Miszczowie garnka i patelni. W razie wątpliwości.
Wiadomo jak to działa: TO. Klikamy, oferujemy wyższą cenę (poniżej tysiąca nie będziemy się fatygować :P), a potem spędzamy miło czas z wybitnymi osobowościami internetowymi.
Postanowiliśmy sprzedać nasze cenne umiejętności. Więc oferujemy przygotowanie i wspólną konsumpcję posiłku. A to wszystko dla dzieci! Szczegóły na aukcji. Liczymy na Was!
A to my, Miszczowie garnka i patelni. W razie wątpliwości.
Naleśniki z serem topionym
Autor: misiuziu
poniedziałek, 5 stycznia 2009, 22:15
komentarze: (8)
Kolejny przepis, który dostałem od czytelniczki. Czytelniczka to Dorota, którą serdecznie pozdrawiam :) Osobiście nie testowałem przepisu, bo nie przepadam za serkiem topionym. Tak swoją drogą, im więcej przepisów dostaję, tym bardziej uświadamiam sobie ilu rzeczy nie lubię :P
Składniki:
Robimy naleśniki. Rozwodzić się nad tym nie ma co za bardzo, bo już było mnóstwo przepisów z wykorzystaniem naleśników (na przykład krokiety).
Istotą tego dania stanowi farsz. Kroimy pieczarki (tak drobno jak na jajecznice) i wrzucamy na patelnie i smażymy z solą i pieprzem. Dorzucamy do tego dwa serki topione i smażymy na jednolitą masę. Następnie nakładamy to do naleśników i zawijamy.
Jak to napisała autorka przepisu "super pasuje to jak się poleje ketchupem bo jest to dość zamulającą potrawa.zjesz dwa i jesteś zapchany...".
A jak wy byście to doprawili?
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- jajka dwa, szala la la la (lub jedno)
- mąka
- olej
- mleko
- proszek do pieczenia
- serek topiony
- pieczarki
- sól i pieprz
Robimy naleśniki. Rozwodzić się nad tym nie ma co za bardzo, bo już było mnóstwo przepisów z wykorzystaniem naleśników (na przykład krokiety).
Istotą tego dania stanowi farsz. Kroimy pieczarki (tak drobno jak na jajecznice) i wrzucamy na patelnie i smażymy z solą i pieprzem. Dorzucamy do tego dwa serki topione i smażymy na jednolitą masę. Następnie nakładamy to do naleśników i zawijamy.
Jak to napisała autorka przepisu "super pasuje to jak się poleje ketchupem bo jest to dość zamulającą potrawa.zjesz dwa i jesteś zapchany...".
A jak wy byście to doprawili?
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- deska
- miska
- patelnia
- dużo różnych widelców i takich tam
- to na czym jemy
Kurczak w krakersach
Autor: misiuziu
piątek, 2 stycznia 2009, 12:15
komentarze: (10)
Właśnie odgrzebuję stare maile z przepisami :) Dzisiaj przepis Dominiczki :) W lekko zmienionej formie.
Składniki:
Bierzemy cycuszka w swoje dłonie. Macamy i wycinamy wszystko co jest fee (jakieś ścięgna, zakrzepniętą krew i inne pasożyty). Kroimy je w małe kawałeczki.
Do jogurtu dodajemy przyprawy. Z tego co napisała Dominiczka, świetnie sprawdza się przyprawa do gyrosa. I jeszcze sól i pieprz dla smaku. Teraz maczamy kuraka w jogurcie, a później... Znaczy wcześniej kruszymy krakersy :D I maczamy to w pokruszonych krakersach. Wyjdzie z tego taka panierka jak do schabowego (mniej więcej).
Wstawiamy to do piekarnika żeby się upiekło. Niestety, nie wiem w jakim naczyniu to wstawiamy. Ja bym się chyba pokusił o naczynie żaroodporne. Pieczemy dłuuuuugo w niskiej temperaturze. Jak będzie za szybko i za wysoko (w sensie temperatury) to krakersy się zwęglą. Chociaż podobno węgiel jest dobry na trawienie :P
I to by było na tyle. Życzę Dominiczce i wszystkich czytelnikom wszystkiego najlepszego w nowym roku :)
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- pierś z kuraka, popularnie zwany cycem
- paczka krakersów
- jogurt naturalny
- sól, pieprz, przyprawy do smaku
Bierzemy cycuszka w swoje dłonie. Macamy i wycinamy wszystko co jest fee (jakieś ścięgna, zakrzepniętą krew i inne pasożyty). Kroimy je w małe kawałeczki.
Do jogurtu dodajemy przyprawy. Z tego co napisała Dominiczka, świetnie sprawdza się przyprawa do gyrosa. I jeszcze sól i pieprz dla smaku. Teraz maczamy kuraka w jogurcie, a później... Znaczy wcześniej kruszymy krakersy :D I maczamy to w pokruszonych krakersach. Wyjdzie z tego taka panierka jak do schabowego (mniej więcej).
Wstawiamy to do piekarnika żeby się upiekło. Niestety, nie wiem w jakim naczyniu to wstawiamy. Ja bym się chyba pokusił o naczynie żaroodporne. Pieczemy dłuuuuugo w niskiej temperaturze. Jak będzie za szybko i za wysoko (w sensie temperatury) to krakersy się zwęglą. Chociaż podobno węgiel jest dobry na trawienie :P
I to by było na tyle. Życzę Dominiczce i wszystkich czytelnikom wszystkiego najlepszego w nowym roku :)
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- talerze dwa
- naczynie żaroodporne
- nóż i deska
- paluchy (ze szczególnym uwzględnieniem palców wskazujących)