Składniki:
- cukier
- drożdże
Zacier do tego cudownego alkoholu robi się na tysiąc różnych sposobów. Zacznę do przepisu oryginalnego mojej cioci z Ukrainy. Bierzemy cukier, wsypujemy do baniaka, dodajemy drożdży i odstawiamy na tydzień. I teraz kwestia proporcji. Wiem, że z kilograma cukru robi się średnio litr alkoholu. Nie wiem natomiast ile trzeba dosypać do tego drożdży (niestety nie znam ukraińskiego i nie mogłem się w tej kwestii dogadać).
W 1410 była bitwa pod Grunwaldem, w której dokopaliśmy Niemcom. I ta pamiętna data jest podobno przepisem na proporcje w bimbrze. Niestety, każdy inaczej ją interpretuje. Jedna wersja mówi 1kg cukru, 4 kilo owoców i 10dkg drożdży. Inna 1kg cukru, 4dkg drożdży i 10 litrów wody.
W każdym razie nie jest to ważne. W najgorszym wypadku wyjdzie nam dużo zacieru z mała ilością procentową alkoholu. A w procesie destylacji i tak nie będzie miało to znaczenia.
Tak naprawdę to zacier można przygotować z czegokolwiek. Jakub Wędrowycz zrobił nawet bimber z kamienia (z karbonu?). Można destylować również wino (tylko młode, żeby nie było szkoda, że marnujesz smaczne winko), można to zrobić z sfermentowanych owoców ze słoika, dżemów i kompotów, można z ryżu czy ziemniaków. Ogólnie to można ze wszystkiego. Tylko należy pamiętać, że to z czego robimy zacier odbiję się troszkę na smaku. To coś robione z cukru to była jedna z lepszych wódek jakie piłem. I znalazłem parę przepisów na zacier.
Teraz trochę chemii i czym to skutkuje. Fermentacja alkoholowa ma wzór
C6H12O6-> 2 C2H5OH + 2 CO2
I co z tego wynika? Podczas fermentacji wydziela się gaz (konkretnie dwutlenek węgla) więc zacier, podczas swojej pracy, nie może być szczelnie zamknięty (bo zrobi bum i będzie dużo sprzątania). Wniosek drugi: fermentacja to rozkład glukozy (może i fruktozy, ale nie jestem pewien) na alkohol i CO2, czyli można robić zacier ze wszystkiego co zawiera cukry. I bardziej proste cukry (glukoza, zawarta w owocach, sacharoza, czyli taki cukier, który można kupić w sklepie) tym szybciej przebiega proces fermentacji. Cukry złożone (skrobia, zawarta w ziemniakach czy makaronie) muszą się rozłożyć najpierw do cukrów prostych zanim zaczną samoczynnie fermentować. Dodanie drożdży przyspiesza ten proces (i chyba go trochę modyfikuje).
CIEKAWOSTKA: Gorzelnie produkują alkohol z ziemniaków. Najchętniej kupują do tego celu ziemniaki zmarznięte. Mają one lekko słodkawy posmak. Zimno rozbija łańcuchy wielocukrów na cukry proste.
W liceum uczyli mnie, że wzór chemiczny to jedno, a w życiu nigdy nie dzieje się w 100% tak jak w teorii. To znaczy, że w procesie fermentacji nie wytwarza się tylko i wyłącznie alkohol etylowy (czasami warto się uczyć, nawet chemii). To samo znalazłem na Wikipedii. W tym procesie wytwarzamy również alkohol metylowy (100 gramów czystego metylu zabija dorosłego mężczyznę) oraz inne "dodatki".
CIEKAWOSTKA: Zatrucie metanolem leczy się etanolem. W przypadku zatrucia pogotowie karzę Ci pić wódkę (albo spiryt). Etanol wchłania się do organizmu szybciej od metanolu i nie pozwala mu się wchłonąć. Pijąc etanol z metanolem (z przewagą etanolu) ma się tylko nieprzyjemnego kaca.
No to mamy zacier. Pytanie tylko brzmi w czym go zrobić. Aparatura, która widziałem na Ukrainie opierała się na bańce do mleka jak na rysunku poniżej:
(obrazek pobrany stąd)
W czymś taki przygotowujemy zacier. Zaletami takiej bańki jest hermetyczne zamknięcie co się przydaję podczas destylacji (tak dla bezpieczeństwa). Jeśli nie jest szczelne, można uszczelnić gumą (taka od opon samochodowych się nie nada).Poniżej przedstawiam rysunek poglądowy aparatury.
Nie ukrywajmy, wielkim malarzem to ja nie jestem, ale mam nadzieję, że dzięki rysunkowi uda mi się wszystko wytłumaczyć. Bańkę z zacierem stawiamy na źródle ciepła, czyli na przykład na palniku gazowym. W związku z tym, że czytają to głownie studenci i co niektórzy zechcą zrobić takie cudeńko w akademiku postaram im się pomóc kilkoma pomysłami. Pomysł pierwszy to palnik elektryczny. Spora część studentów ma takie w pokoju w akademiku (wytrzaśnięte od babci ze strychu) żeby nie trzeba było latać do kuchni, która zawsze jest za daleko. Pomysł drugi to grzałka elektryczna wmontowana w bankę, tylko tutaj trzeba się pobawić żeby to szczelne było i nie było żadnego przebicia (żeby robiąc "prąd" nie dostać prądem).
W każdym razie destylacja musi przebiegać na czymś gorącym. W pokrywie bańki powinien być wąż odprowadzający szczelnie(!!!) zamontowany. Można wspawać przejście na wąż, a na wąż założyć zacisk (takie coś mamy w sklepie, w którym pracuje, ale niestety nie ma tego na stronie). Wąż nie powinien być gruby (tak na oko jakieś 10 mm).
Lodowe kieliszki do wódki!
Teraz trochę fizyki. Każda substancja ma parę cech fizycznych. Jedną z nich jest temperatura wrzenia, czyli temperatura, w której ciecz gwałtownie przechodzi w stan gazowy. Temperatura wrzenia wody to 100°C, ale to chyba wie każdy. Nie każdy natomiast wie, że etanol (czyli alkohol) wrze w temperaturze 78,4 °C. I na bazie tej różnicy temperatur wrzenia przeprowadzana jest destylacja.
CIEKAWOSTKA: Metanol wrze przy temperaturze 64,5 °C. Mając lewy spiryt od ruskich, można sprawdzić czy można go pić doprowadzając do wrzenia i sprawdzając temperaturę. tego wrzenia (oczywiście na niewielkiej próbce, żeby zbyt dużo się nie zmarnowało). Termometr z odpowiednią skalą znalazłem na allegro za 7zł.
Wracając do destylacji. Podgrzewamy nasza bańkę na mleko. Utrzymujemy to właśnie w temperaturze wrzenia alkoholu, wtedy najwięcej alkoholu paruje, a najmniej wody (co znacząco odbija się na mocy). Rurka z bańki z zacierem wchodzi do chłodnicy. I teraz 3 słowa (lub dużo więcej) na temat chłodnicy. Kiedyś kupowało się zestaw młodego chemika i dostawało się zajefajna chłodnicę. Zasada działa jest prosta. Chłodnica posiada dwa wejścia i dwa wyjścia (dwa obiegi). Przez pierwszy obieg przelatuje destylowany alkohol, przez taką spiralę. Im dłuższa spirala tym lepiej bo lepiej się schłodzi.
Spirala jest zanurzona w wodzie i chłodzi przelatujący alkohol, który się skrapla na drugim końcu i skapuje do butelki. Woda musi być zawsze zimna. Jeśli przestanie być zimna alkohol nie będzie się skraplał, unosił się w powietrzu i później może zrobić bum. Żeby woda była zimna jest cały czas zmieniana. Wejście na dole chłodnicy (drugi obieg) wprowadza od chłodnicy zimna wodę. Wyjście u góry ją odprowadza. Czemu wejście na dole a wyjście na górze? Bo ciepła woda płynie do góry i można oszczędzić na wylewanej wodzie.
Najlepiej jest mieć dostęp do bieżącej wody, ale w akademikach jest to czasami nie możliwe (przecież nikt nie poprowadzi kabla z woda z łazienki z drugiego końca korytarza). Jak jeszcze mieszkałem w akademiku myślałem o zamontowaniu pompki i zrobienia obiegu wody chłodzącego w lodówce. Jednak było by to za drogie rozwiązanie (i raczej mało skuteczne). Teraz to mam inny pomysł. Jeśli mamy chłodnicę w miarę otwartą (zrobioną na przykład z puszki po farbie, czy nawet zwykły garnek) można do niej dorzucić lodu i jak się stopi wybrać wody i dorzucić kolejną porcję lodu.
I już prawie można się cieszyć pysznym bimberkiem. Prawie. Jak mówiłem na początku, z kilograma cukru wychodzi mniej więcej litr 40% alkoholu. Tylko, że stężenie jest różne. Na początku leci koło 80%, na końcu koło 20%. A co za tym idzie, trzeba później to wszystko wymieszać, żeby wyrównać stężenie (i ograniczyć straty cennych procentów). Jeśli robimy zacier z 5kg cukru, nie destylujemy dłużej niż do 5 litrów. Później leci za dużo syfu i po prostu nie warto.
Bimber musi ostygnąć przed spożyciem :) Ale to chyba też każdy wie. Zacier należy wylać do kibla i spuścić wodę, ale nie wcześniej niż ostygnie. Próba otwarcia bańki przed wystygnięciem zacieru, może się skończyć poparzeniami i malowaniem ścian i sufitu. Przy okazji destylacji wytwarza się nieprzyjemny zapach, dlatego trzeba uważać na sąsiadów. Ale mimo wszystko pomieszczenie powinno być wentylowane.
I to by było już wszystko, ale zbierając materiały wpadłem na bardzo ciekawe pomysły :D Gdzieś kiedyś słyszałem, że Smirnoff zawdzięcza swój wyjątkowy smak pięciokrotnemu filtrowaniu węglem. Trzymając się tego stwierdzenia dotarłem do tego, że alkohol filtruje się węglem aktywnym. I już mi świtał pomysł, żeby zrobić jakiś filtr z grubego węża i tego właśnie węgla (który bez problemu można dostać na allegro). Ale czytałem dalej. Okazało się, że węgiel aktywny stosuję się w filtrach wody. A taki filtr można dostać w każdym większym supermarkecie i bez problemu sobie odfiltrować bimber.
Teraz kwestie prawne. Robienie bimbru (nawet na własny użytek) jest nie legalne i podlega karze więzienia. Karze podlega również samo posiadanie aparatury do bimbru. Mój dziadek, po wojnie, dostał wyrok na 3 miesiące więzienia za posiadanie aparatury. Bimbru nie znaleźli bo był zakopany między ziemniakami. A dowiedziałem się o tym jakieś 15 lat po jego śmierci od jego brata.
Odnośnie aparatury do bimbru jest taki kawał...
Policjant pyta bacy.
-Baco, pędzicie bimber?
-Nie -odpowiada baca.
-A aparaturę macie?
-A mam.
-No to Cię aresztujemy za pędzenie bimbru.
-To aresztujcie mnie od razu za gwałt.
-A zgwałciliście kogoś baco? -policjant robi wielkie oczy.
-Nie. Ale aparaturę też mam.
W związku z tym, że jest jak jest, nigdy nie pędziłem bimbru i nie mam zamiaru tego robić (chyba, że zmieni się prawo). I nie pędźcie bimbru w akademiku... nie mówiąc mi o tym ;p
A teraz tak na koniec się zastanówcie, czy nie lepiej zapisać się za darmo do tego portalu i znaleźć sobie partnerkę życiową zamiast szukać po necie jak się pędzie bimber?
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- aparatura