Tak się złożyło, że w końcu udało mi się skończyć pisać książkę. O ile potrzebuję ona jeszcze redagowania i poprawek, to jednak już jest :)
W związku z powyższym udostępniam jej fragmenty. Co mogę powiedzieć o moim "dziele"?
-posłuchałem was i większość przepisów jest nowa i świeża (nie publikowałem ich i nie będę)
-przepisy, które się powtarzają (bo część z nich jest tak podstawowa, że musiała się znaleźć w książce) są napisane od nowa, od początku (nie używałem poleceń kopiuj-wklej)
-po za przepisami, które stanowią większą część książki, są także ogólne porady dla początkujących (i nie tylko) studentów
To tak w skrócie. Fragmenty są udostępnione w newleterze (w prawym pasku możecie znaleźć formularz, którym możecie się zapisać). Dlaczego wam to daję? Bo czekam na konstruktywne opinie (krytykę również, a może przede wszystkim). Mam nadzieję, że wam się spodoba.
P.S.
Udostępniam 4 fragmenty książki. I przypominam o konkursie :)
Takie coś z makaronem i czosnkiem
Autor: misiuziu
czwartek, 11 lutego 2010, 18:00
komentarze: (2)
Zgodnie z obietnicą piszę (ę, bo to pierwsza osoba liczby pojedynczej) przepis.
Składniki:
Czosnek obieramy i kroimy na plasterki, możliwie cienkie. Papryczki myjemy, i robimy z nimi dokładnie to samo. Wrzucamy na rozgrzaną oliwę paprykę i ją podsmażamy. Jak trochę zmięknie, to dorzucamy czosnek i smażymy dalej. Nie można dopuścić, żeby czosnek zbrązowiał!
Oczywiście, zanim to wszystko zrobimy, gotujemy makaron. Ma być dość twardy (bardziej niż al dente). I jeszcze sobie wcześniej kroimy pietruszkę. Zamiast pietruszki można użyć świeżej bazylii albo innych ziół (byle świeżych i zielonych).
Wróćmy jednak do patelni. Skoro czosnek i papryka są już gotowe, wrzucamy na patelnie posiekaną pietruszkę, mieszamy i od razu wrzucamy makaron. Dokładnie wszystko mieszamy, żeby makaron pokrył się ze wszystkich stron oliwą z dodatkami. Wszystko robimy na małym ogniu.
Jeśli makaron był zimny, to należy to chwilę podgrzewać na wspomnianej patelni. Później nadaję się już do jedzenia. Proste i smaczne. Czekam na wasze wariacje :)
P.S.
Solem i pieprzem doprawiamy to w między czasie.
[Listonic]
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- makaron spaghetti, jakieś 200 gramów
- 4 ząbki czosnku, ale takie dorodne
- oliwa
- 2-3 ostre papryczki
- natka pietruszki
- sól i pieprz
Czosnek obieramy i kroimy na plasterki, możliwie cienkie. Papryczki myjemy, i robimy z nimi dokładnie to samo. Wrzucamy na rozgrzaną oliwę paprykę i ją podsmażamy. Jak trochę zmięknie, to dorzucamy czosnek i smażymy dalej. Nie można dopuścić, żeby czosnek zbrązowiał!
Oczywiście, zanim to wszystko zrobimy, gotujemy makaron. Ma być dość twardy (bardziej niż al dente). I jeszcze sobie wcześniej kroimy pietruszkę. Zamiast pietruszki można użyć świeżej bazylii albo innych ziół (byle świeżych i zielonych).
Wróćmy jednak do patelni. Skoro czosnek i papryka są już gotowe, wrzucamy na patelnie posiekaną pietruszkę, mieszamy i od razu wrzucamy makaron. Dokładnie wszystko mieszamy, żeby makaron pokrył się ze wszystkich stron oliwą z dodatkami. Wszystko robimy na małym ogniu.
Jeśli makaron był zimny, to należy to chwilę podgrzewać na wspomnianej patelni. Później nadaję się już do jedzenia. Proste i smaczne. Czekam na wasze wariacje :)
P.S.
Solem i pieprzem doprawiamy to w między czasie.
[Listonic]
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- patelnia
- nóż i deska
- garnek
- talerz i widelec
Konkurs - gotuj z Tomaszem
Autor: misiuziu
środa, 10 lutego 2010, 19:09
komentarze: (3)
Nie ma jak dać beznadziejny tytuł posta, który ma przypominać "Gotuj z Pascalem". Ale nic na to nie poradzę, że oddaję on najlepiej całą ideę :)
Pewnie teraz czekacie, aż napiszę szybko o co chodzi. To już piszę. Tylko się chwilę zastanowię...
Dawno, dawno temu, na dalekiej północy, gdzie mieszkałem (czytaj Szczecin) zdarzyło się ... no w sumie nic nadzwyczajnego. Skontaktował się ze mną jeden z twórców tego serwisu z prośbą o jakąś informację na blogu. Więc ją napisałem. Obeszło się to chyba jednak bez większego echa :P Teraz natomiast twórcy serwisu odwalili coś takiego... że jestem dla nich pełen szacunku (bo ludziom częściej takie pomysły powinny się rodzić w głowach).
Założyli oni specjalną stronę (o tutaj), która służy do ... nie mam pojęcia do czego służy (pewnie do tego żeby ją oglądać). I na tejże stronie ogłosili konkurs, który trwa do odwołania, w edycjach dwutygodniowych. Tłumacząc to na język bardziej zrozumiały:
$iOdwołanie=0;
while(!$iOdwołanie)
{
if($minely)dwa_tygodnie)
daj_nagrody(array('czytelnik 1 bloga Studenckie gotowanie',
'czytelnik 2 bloga Studenckie gotowanie',
'misiuziu'));
}
Gdzieś tam jeszcze powinno być możliwość przerwania tej pętli oraz możliwość zmiany osób, które otrzymają nagrody, ale mi się bardziej podoba tak jak jest :)
Teraz w końcu powiem o co chodzi (wcale nie przeciągałem), czyli zasady konkursu:
1. Ja piszę przepis. Taki konkurs to od siebie też coś dołożę. A co!
2. Ty gotujesz potrawę z przepisu.
3. Robisz zdjęcia i/lub potrzebną dokumentację (opis jak to robiłeś, swoimi słowami).
4. Zdjęcia mają być potrawy, a nie nagich piersi (nie dotyczy ładnych kobiet).
5. Wysyłasz mi maila z tym wszystkim (adres plum.ziu@gmail.com), w tytule wpisując "Konkurs - gotuj z Tomaszem".
6. Czytam maile (tak, potrafię czytać), wybieram 2 najlepsze. Będzie to jak zwykle subiektywna ocena bazująca na opisie, inwencji twórczej podczas gotowania, zdjęciach (szczególnie tych nagich piersi).
7. Opisuję to, co do mnie wysłaliście.
A teraz zasady, które obowiązują, żeby dostać nagrody :P (chociaż dla mnie ważniejsze są te powyższe). Żeby nie było, jest to perfidne ctrl+c ctrl+v ze strony organizatorów.
1. Kiedy podajesz przepis kulinarny poproś swoich czytelników o informacje jak im wyszedł, żebyś mogła/mógł później zamieścić notkę podsumowującą osiągnięcia Twoich czytelników,
2. Jeśli chcesz rozdawać swoim czytelnikom drobne upominki (no a po co ja to piszę właśnie? - misiuziu), Dodaj pod przepisem przycisk Listonic’a.
3. Jeśli Twój przepis będzie się cieszył popularnością (trafi do Top 3 w rankingu dwutygodniowym), fundujemy upominki 3 Twoim czytelnikom (Ty wybierasz komu), no i oczywiście Tobie.
I to chyba wszystko na razie. Przepisu nie będzie :P Pojawi się on jutro, punktualnie o godzinie 18. Uwagi, co do zabawy piszcie w komentarzach. Co do upominków również (albo do mnie na maila).
Pewnie teraz czekacie, aż napiszę szybko o co chodzi. To już piszę. Tylko się chwilę zastanowię...
Dawno, dawno temu, na dalekiej północy, gdzie mieszkałem (czytaj Szczecin) zdarzyło się ... no w sumie nic nadzwyczajnego. Skontaktował się ze mną jeden z twórców tego serwisu z prośbą o jakąś informację na blogu. Więc ją napisałem. Obeszło się to chyba jednak bez większego echa :P Teraz natomiast twórcy serwisu odwalili coś takiego... że jestem dla nich pełen szacunku (bo ludziom częściej takie pomysły powinny się rodzić w głowach).
Założyli oni specjalną stronę (o tutaj), która służy do ... nie mam pojęcia do czego służy (pewnie do tego żeby ją oglądać). I na tejże stronie ogłosili konkurs, który trwa do odwołania, w edycjach dwutygodniowych. Tłumacząc to na język bardziej zrozumiały:
$iOdwołanie=0;
while(!$iOdwołanie)
{
if($minely)dwa_tygodnie)
daj_nagrody(array('czytelnik 1 bloga Studenckie gotowanie',
'czytelnik 2 bloga Studenckie gotowanie',
'misiuziu'));
}
Gdzieś tam jeszcze powinno być możliwość przerwania tej pętli oraz możliwość zmiany osób, które otrzymają nagrody, ale mi się bardziej podoba tak jak jest :)
Teraz w końcu powiem o co chodzi (wcale nie przeciągałem), czyli zasady konkursu:
1. Ja piszę przepis. Taki konkurs to od siebie też coś dołożę. A co!
2. Ty gotujesz potrawę z przepisu.
3. Robisz zdjęcia i/lub potrzebną dokumentację (opis jak to robiłeś, swoimi słowami).
4. Zdjęcia mają być potrawy, a nie nagich piersi (nie dotyczy ładnych kobiet).
5. Wysyłasz mi maila z tym wszystkim (adres plum.ziu@gmail.com), w tytule wpisując "Konkurs - gotuj z Tomaszem".
6. Czytam maile (tak, potrafię czytać), wybieram 2 najlepsze. Będzie to jak zwykle subiektywna ocena bazująca na opisie, inwencji twórczej podczas gotowania, zdjęciach (szczególnie tych nagich piersi).
7. Opisuję to, co do mnie wysłaliście.
A teraz zasady, które obowiązują, żeby dostać nagrody :P (chociaż dla mnie ważniejsze są te powyższe). Żeby nie było, jest to perfidne ctrl+c ctrl+v ze strony organizatorów.
1. Kiedy podajesz przepis kulinarny poproś swoich czytelników o informacje jak im wyszedł, żebyś mogła/mógł później zamieścić notkę podsumowującą osiągnięcia Twoich czytelników,
2. Jeśli chcesz rozdawać swoim czytelnikom drobne upominki (no a po co ja to piszę właśnie? - misiuziu), Dodaj pod przepisem przycisk Listonic’a.
3. Jeśli Twój przepis będzie się cieszył popularnością (trafi do Top 3 w rankingu dwutygodniowym), fundujemy upominki 3 Twoim czytelnikom (Ty wybierasz komu), no i oczywiście Tobie.
I to chyba wszystko na razie. Przepisu nie będzie :P Pojawi się on jutro, punktualnie o godzinie 18. Uwagi, co do zabawy piszcie w komentarzach. Co do upominków również (albo do mnie na maila).
Kaszanka z cebulą
Autor: misiuziu
środa, 3 lutego 2010, 18:49
komentarze: (4)
Bardzo mnie kusi żeby opisać jak się robi kaszankę od podstaw, ale na razie się powstrzymam :)
Składniki:
Kaszanka jest bardzo smaczna, ale pod warunkiem, że ją się dobrze przygotuję. Nie znoszę np. po prostu ugotowanej kaszanki. Jedyny akceptowalna opcja, to kaszanka smażona - taką właśnie teraz opiszę.
Na początek obieramy cebulę i drobno siekamy. Musi ona być naprawdę drobno posiekana. Wrzucamy ją na olej (który wcześniej podgrzaliśmy) i smażymy, póki się nie zeszkli. Jak już będzie w sam raz to trzeba wrzucić kaszankę.
Zapomniałem powiedzieć, że ja leję całkiem sporo oleju (a brzuch później jest ślicznie okrągły). Kaszankę wrzucamy na dwa sposoby. Sposób pierwszy zakłada wyjęcie całej wnętrzności i wrzucenie jej na patelnie (to mój ulubiony sposób). Drugim sposobem jest pokrojenie kaszanki w szerokie plastry i smażenie ich z dwóch stron (flak jest wtedy podsmażony i można go zjeść)
Kaszankę rozwaloną (taką bez flaka) doprawiamy pieprzem ziołowym i majerankiem. Nie robimy tego jeśli macie domową kaszankę, która jest odpowiednio przyprawiona. Mieszamy to i smażymy. Aż nabierze ciemniejszego koloru. Wtedy jest gotowa.
Polecam jeść ją z świeżą bułką z masłem. Pycha!
A teraz kawałek tekstu, którego nie musisz czytać - nikt Cię do tego nie zmusza. ESKK teraz (albo i wcześniej już) udostępnia darmowe lekcje próbne (tutaj np. są lekcję angielskiego). Ale nie licz na to, że jak się zapiszesz, to od razu będziesz znaj język. I tak się trzeba uczyć :P
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- kaszanka
- cebula
- olej
Kaszanka jest bardzo smaczna, ale pod warunkiem, że ją się dobrze przygotuję. Nie znoszę np. po prostu ugotowanej kaszanki. Jedyny akceptowalna opcja, to kaszanka smażona - taką właśnie teraz opiszę.
Na początek obieramy cebulę i drobno siekamy. Musi ona być naprawdę drobno posiekana. Wrzucamy ją na olej (który wcześniej podgrzaliśmy) i smażymy, póki się nie zeszkli. Jak już będzie w sam raz to trzeba wrzucić kaszankę.
Zapomniałem powiedzieć, że ja leję całkiem sporo oleju (a brzuch później jest ślicznie okrągły). Kaszankę wrzucamy na dwa sposoby. Sposób pierwszy zakłada wyjęcie całej wnętrzności i wrzucenie jej na patelnie (to mój ulubiony sposób). Drugim sposobem jest pokrojenie kaszanki w szerokie plastry i smażenie ich z dwóch stron (flak jest wtedy podsmażony i można go zjeść)
Kaszankę rozwaloną (taką bez flaka) doprawiamy pieprzem ziołowym i majerankiem. Nie robimy tego jeśli macie domową kaszankę, która jest odpowiednio przyprawiona. Mieszamy to i smażymy. Aż nabierze ciemniejszego koloru. Wtedy jest gotowa.
Polecam jeść ją z świeżą bułką z masłem. Pycha!
A teraz kawałek tekstu, którego nie musisz czytać - nikt Cię do tego nie zmusza. ESKK teraz (albo i wcześniej już) udostępnia darmowe lekcje próbne (tutaj np. są lekcję angielskiego). Ale nie licz na to, że jak się zapiszesz, to od razu będziesz znaj język. I tak się trzeba uczyć :P
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- deska i nóż
- widelec
- patelnia
- talerz
Mózg smażony
Autor: misiuziu
wtorek, 2 lutego 2010, 19:46
komentarze: (16)
Świński mózg. Usmażony. Czyli moja wypowiedź na temat cenzury w internecie.
Składniki:
Na początek trzeba zdobyć mózg. Ja to robiłem u źródła - siekierą rąbałem martwego świniaka. Konkretnie to jego głowę. Stąd był ten mózg (było to dość dawno temu).
Skoro mamy już mózg to trzeba go opłukać. Przepłukać szare komórki :) Mózg znajduję się w takiej jakiejś błonie (opony mózgowe, z tego co wiem). Należy ją usunąć i jeszcze raz przepłukać (trzeba zmyć krew, zakrzepy i inne brudy, które znajdują się pod błoną). Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy mózg. Z tego co mi mówił tata (tak, nigdy go samemu nie smażyłem, ale jadłem) zrobi się z niego taki "szum". Smaży się to podobnie jak właśnie jajecznicę. I tylko chwilę! góra 4 minuty.
Je się to podobnie jak jajecznicę. Zdaję sobie sprawę, że mało kto się skusi na takie danie. Dlaczego więc o tym piszę? Bo mogę. Bo póki co nie mamy CENZURY, a ta strona nie jest zablokowana. Jeśli natomiast uważasz, że ktoś inny (patrz premier) ma decydować za Ciebie co chcesz oglądać (i nie widzisz w tym nic złego) to powyżej masz sposób na wykorzystanie swojego mózgu (do myślenia i tak go nie używasz).
Dla pozostałych osób polecam śledzenie Internetowego Radia Ludzi Wolnych. Najbliższa audycja w środę o 21. I jeszcze jeden link blackouteurope.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- jeden mózg
- jakiś tłuszcz
- sól i pieprz
Na początek trzeba zdobyć mózg. Ja to robiłem u źródła - siekierą rąbałem martwego świniaka. Konkretnie to jego głowę. Stąd był ten mózg (było to dość dawno temu).
Skoro mamy już mózg to trzeba go opłukać. Przepłukać szare komórki :) Mózg znajduję się w takiej jakiejś błonie (opony mózgowe, z tego co wiem). Należy ją usunąć i jeszcze raz przepłukać (trzeba zmyć krew, zakrzepy i inne brudy, które znajdują się pod błoną). Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy mózg. Z tego co mi mówił tata (tak, nigdy go samemu nie smażyłem, ale jadłem) zrobi się z niego taki "szum". Smaży się to podobnie jak właśnie jajecznicę. I tylko chwilę! góra 4 minuty.
Je się to podobnie jak jajecznicę. Zdaję sobie sprawę, że mało kto się skusi na takie danie. Dlaczego więc o tym piszę? Bo mogę. Bo póki co nie mamy CENZURY, a ta strona nie jest zablokowana. Jeśli natomiast uważasz, że ktoś inny (patrz premier) ma decydować za Ciebie co chcesz oglądać (i nie widzisz w tym nic złego) to powyżej masz sposób na wykorzystanie swojego mózgu (do myślenia i tak go nie używasz).
Dla pozostałych osób polecam śledzenie Internetowego Radia Ludzi Wolnych. Najbliższa audycja w środę o 21. I jeszcze jeden link blackouteurope.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- patelnia