Przez wakacje nie będę posiadał stałego dostępu do internetu, a co za tym idzie nie będę publikował żadnych przepisów (chyba, że się upije i pójdę do kafejki). Moje wakacje będą trwały do września. Mam nadzieje, że później już będę mógł pisać dalej.
Współpraca
W związku z tym, że mam mieć taką przerwę w pisaniu (i w związku z tym, że czasami mi się nie chce pisać) poszukuje osób, które chciałyby razem ze mną opisywać przepisy kulinarne dla studentów.
Wymagania:
-umiejętność gotowania (lub złudzenie o takiej umiejętności, jak to jest u mnie)
-chęć pisania (w dowolnej częstotliwości)
-przepisy pisane w formie jakiej pisze ja (poza błędami)
-pisanie z pasją i z humorem
-bycie studentem mile widziane
-przepisy mają być proste, dla studentów (ale zawsze można coś wykwintnego opisać)
Osoby zainteresowane proszone są o napisanie do mnie. W mailu proszę zawrzeć kilka słów o sobie i jakiś przykładowy przepis. Odpowiem na wszystkie maile, ale możliwe, że dopiero po wakacjach.
I tak na koniec. Radosnych wakacji. I nie wchodźcie do wody zaraz po jedzeniu!
Omlet z ziemniakami
Autor: misiuziu
sobota, 23 czerwca 2007, 14:02
komentarze: (8)
Zbliża się koniec miesiąca więc kasy brak :( Z tego powodu jem głównie stare, sprawdzone, tanie dania, ale dzisiaj wykombinowałem coś nowego. Smaczne i tanie.
Składniki:
Nie wiem czy jestem aż tak głodny, czy to rzeczywiście jest takie dobre.
Ziemniaki obieramy, myjemy i kroimy w części (jakiekolwiek, coś jak kostko-plasterki). Wrzucamy na patelnie, na której wcześniej jest rozgrzany olej (gorący jak kobiety na mój widok :P). Podsmażamy mieszając od czasu do czasu.
W trakcie jak to podsmażamy mieszamy w misce (lub kubku) ciasto. Mówiąc po ludzku: wbijamy jajko, wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia (jakąś połówkę... łyżeczki) i wodę (tyle żeby ciasto musi być gęstości gęstej śmietany). Zamiast proszku do pieczenia i wody można dodać wody gazowanej. Efekt będzie bardzo podobny. Do i oczywiście dosypujemy jeszcze sól i pieprz (ewentualnie inne przyprawy).
Jak to wymieszamy to ziemniaki powinny być już w miarę miękkie i przyrumienione. Zalewamy je ciastem. Podsmażamy na złocisty kolor z dwóch stron. I to w sumie wszystko.
Jest dosyć podobne to innego omletu, ale trochę tańsze.
Dzisiaj polecam MyBlogLog czy jakoś tak. Fajny serwis. Rejestrujesz się, dodajesz swoje zdjęcie i w sumie koniec. Z prawej strony u mnie widać taką tabelkę "Ostatni kucharze", pokazują się tam osoby zarejestrowane w serwisie, które ostatnio mnie odwiedziły. Fajna sprawa, bo oglądając strony tych osoby można trafić na bardzo ciekawe rzeczy.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- ziemniaki, dwa średniej wielkości
- szklanka mąki
- olej
- jajko
- proszek do pieczenia
- sól i pieprz
Nie wiem czy jestem aż tak głodny, czy to rzeczywiście jest takie dobre.
Ziemniaki obieramy, myjemy i kroimy w części (jakiekolwiek, coś jak kostko-plasterki). Wrzucamy na patelnie, na której wcześniej jest rozgrzany olej (gorący jak kobiety na mój widok :P). Podsmażamy mieszając od czasu do czasu.
W trakcie jak to podsmażamy mieszamy w misce (lub kubku) ciasto. Mówiąc po ludzku: wbijamy jajko, wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia (jakąś połówkę... łyżeczki) i wodę (tyle żeby ciasto musi być gęstości gęstej śmietany). Zamiast proszku do pieczenia i wody można dodać wody gazowanej. Efekt będzie bardzo podobny. Do i oczywiście dosypujemy jeszcze sól i pieprz (ewentualnie inne przyprawy).
Jak to wymieszamy to ziemniaki powinny być już w miarę miękkie i przyrumienione. Zalewamy je ciastem. Podsmażamy na złocisty kolor z dwóch stron. I to w sumie wszystko.
Jest dosyć podobne to innego omletu, ale trochę tańsze.
Dzisiaj polecam MyBlogLog czy jakoś tak. Fajny serwis. Rejestrujesz się, dodajesz swoje zdjęcie i w sumie koniec. Z prawej strony u mnie widać taką tabelkę "Ostatni kucharze", pokazują się tam osoby zarejestrowane w serwisie, które ostatnio mnie odwiedziły. Fajna sprawa, bo oglądając strony tych osoby można trafić na bardzo ciekawe rzeczy.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- miska lub kubek
- widelec
- patelnia
- talerz
Chleb po irlandzku
Autor: misiuziu
środa, 20 czerwca 2007, 10:16
komentarze: (3)
Nie będzie to do końca taki przepis jak poprzednie. Postaram się to troszkę inaczej opisać.
Składniki:
Przepis kieruje w stronę czytelników z Irlandii i Wielkiej Brytanii. Jest ich całkiem spora grupa. I jest jeszcze do nich prośba: dokończcie ten przepis w komentarzach.
Patent znam od kuzyna, który siedzi w Irlandii. Narzekał, że chleb przypomina tam taką mokrą i miękką paćkę i nie smakuje tak dobrze jak tutaj. Żeby polepszyć jego smak mój kuzyn robił następującą rzecz.
Kupował chleb i dzień wcześniej wstawiał go do piekarnika. Niestety nie pamiętam na jak długo i na jaką temperaturę (i to właśnie proszę żebyście uzupełnili). Chleb podobno wychodzi całkiem zjadliwy.
Dzisiaj polecam Świat Zosi. Można się trochę pośmiać czytając.
P.S.
Dla osób, które pracowały za granicą przyda się ten link. Podobno firma, która zapewnia największy zwrot podatku z zagranicy.
Składniki:
- bochenek chleba, taki mokry i miękki
Przepis kieruje w stronę czytelników z Irlandii i Wielkiej Brytanii. Jest ich całkiem spora grupa. I jest jeszcze do nich prośba: dokończcie ten przepis w komentarzach.
Patent znam od kuzyna, który siedzi w Irlandii. Narzekał, że chleb przypomina tam taką mokrą i miękką paćkę i nie smakuje tak dobrze jak tutaj. Żeby polepszyć jego smak mój kuzyn robił następującą rzecz.
Kupował chleb i dzień wcześniej wstawiał go do piekarnika. Niestety nie pamiętam na jak długo i na jaką temperaturę (i to właśnie proszę żebyście uzupełnili). Chleb podobno wychodzi całkiem zjadliwy.
Dzisiaj polecam Świat Zosi. Można się trochę pośmiać czytając.
P.S.
Dla osób, które pracowały za granicą przyda się ten link. Podobno firma, która zapewnia największy zwrot podatku z zagranicy.
Prosty deser z truskawek
Autor: misiuziu
poniedziałek, 18 czerwca 2007, 16:40
komentarze: (9)
Uwielbiam truskawki. W tym roku miałem okazję pojeść ich sporo. Zauważyłem, że potaniały więc najwyższa pora kupić sobie trochę i zrobić deser (lekki, orzeźwiający i bardzo smaczny.
Składniki:
Nie podaje ilości, bo to zależy zupełnie i całkowicie od was. Truskawki mógłbym jeść prawie bez ograniczeń, więc tym bardziej jest mi określić ilość.
Myjemy truskawki, obieramy z szypułek (takie zielone coś) i wrzucamy do miseczki czy kubka. Rozgniatamy widelcem (jak ktoś ma mikser to można i mikserem, ale jak się męczysz widelcem to o wiele lepiej smakuję, nie ważne jak niedobre wyszło). Rozgniatamy na drobną miazgę.
UWAGA!
Niektóre truskawki stawiają opór i potrafią opluć sokiem.
Dosypujemy cukru i dolewamy śmietany. Mieszamy. Im więcej cukru tym bardziej słodsze (to tak w razie jakby się ktoś nie domyślił). Im większą porcje truskawek robicie tym mniej cukru (procentowo do truskawek). Jak jest za słodkie nie dacie rady zjeść większej porcji.
Śmietana... im więcej tym deser bardziej "kremowy". Im mniej tym bardziej truskawkowy. Wszystko zależy od was. Jak zostanie trochę śmietany to można zrobić to.
Dzisiaj też podrzucę linka. Tym razem do gry obsługiwanej prze przeglądarkę. Zwie się Cantr. Jest to symulator społeczeństwa (wydobywanie surowców, przetwarzanie ich, handel, związki międzyludzkie, stanowienie prawa itp.). Żeby było ciekawiej, jedna z moich postaci (Adam niemowa) został naczelnym kucharzem w pewnej osadzie. Jest w tym naprawdę dobry.
P.S.
Można też zjeść truskawki polewane gorącą czekoladą.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- truskawki
- śmietana
- cukier
Nie podaje ilości, bo to zależy zupełnie i całkowicie od was. Truskawki mógłbym jeść prawie bez ograniczeń, więc tym bardziej jest mi określić ilość.
Myjemy truskawki, obieramy z szypułek (takie zielone coś) i wrzucamy do miseczki czy kubka. Rozgniatamy widelcem (jak ktoś ma mikser to można i mikserem, ale jak się męczysz widelcem to o wiele lepiej smakuję, nie ważne jak niedobre wyszło). Rozgniatamy na drobną miazgę.
UWAGA!
Niektóre truskawki stawiają opór i potrafią opluć sokiem.
Dosypujemy cukru i dolewamy śmietany. Mieszamy. Im więcej cukru tym bardziej słodsze (to tak w razie jakby się ktoś nie domyślił). Im większą porcje truskawek robicie tym mniej cukru (procentowo do truskawek). Jak jest za słodkie nie dacie rady zjeść większej porcji.
Śmietana... im więcej tym deser bardziej "kremowy". Im mniej tym bardziej truskawkowy. Wszystko zależy od was. Jak zostanie trochę śmietany to można zrobić to.
Dzisiaj też podrzucę linka. Tym razem do gry obsługiwanej prze przeglądarkę. Zwie się Cantr. Jest to symulator społeczeństwa (wydobywanie surowców, przetwarzanie ich, handel, związki międzyludzkie, stanowienie prawa itp.). Żeby było ciekawiej, jedna z moich postaci (Adam niemowa) został naczelnym kucharzem w pewnej osadzie. Jest w tym naprawdę dobry.
P.S.
Można też zjeść truskawki polewane gorącą czekoladą.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- miska lub kubek
- widelec
Fasolka szparagowa
Autor: misiuziu
niedziela, 17 czerwca 2007, 20:42
komentarze: (13)
Fasolka szparagowa taniej, więc można zrobić ją sobie do obiadu. Najprostszy sposób jest przeważnie najlepszy, dlatego też jest to banalny przepis.
Składniki:
Fasolkę myjemy i obcinamy jej końcówki. Wrzucamy do garnka z osoloną wodą i gotujemy. Świeża fasolka to jakieś 40 minut gotowania (poprawcie jeśli się mylę).
Jak się gotuję to możemy sobie pooglądać coś niecoś w internecie. Dzisiaj polecam sklep z bielizną.
Jakoś przed końcem gotowania rozpuszczamy masło na patelni. Później dodajemy bułkę tartą i podsmażamy. Powinno się zarumienić a nie spalić.
Odcedzamy fasolkę i polewamy tak przygotowaną zasmażką. Dobrze smakuję do pełnego obiadu (na przykład do tego dania).
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- fasolka szparagowa, jakieś pół kilograma dla obiadu dla dwóch osób
- masło lub margaryna, jakieś 3 łyżki
- mniej więcej tyle samo bułki tartej
- szczypta soli
Fasolkę myjemy i obcinamy jej końcówki. Wrzucamy do garnka z osoloną wodą i gotujemy. Świeża fasolka to jakieś 40 minut gotowania (poprawcie jeśli się mylę).
Jak się gotuję to możemy sobie pooglądać coś niecoś w internecie. Dzisiaj polecam sklep z bielizną.
Jakoś przed końcem gotowania rozpuszczamy masło na patelni. Później dodajemy bułkę tartą i podsmażamy. Powinno się zarumienić a nie spalić.
Odcedzamy fasolkę i polewamy tak przygotowaną zasmażką. Dobrze smakuję do pełnego obiadu (na przykład do tego dania).
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- patelnia
- łyżka
- to na czym jesz
Fasolka po węgiersku ?
Autor: misiuziu
, 00:06
komentarze: (0)
Jak byłem młodszy (dużo młodszy) jadłem takie danie jak fasolka po węgiersku. Pamiętam, że była tam fasolka szparagowa i ... w sumie to tylko tyle pamiętam. To wersja moja, testowana na młynie (ach te wspomnienia) i robiona dnia wczorajszego.
Składniki (porcją na dwie osoby):
Robi się to cudeńko około 40 minut. Ziemniaki służą do zagęszczenia całości, ale żeby to dobrze zagęścić to trzeba ich ze dwa więcej niż się w garnku zmieści, więc polecam ugotować 2 wcześniej.
Fasolkę szparagową myjemy, obcinamy końcówki (nikomu nie dam obciąć mojej końcówki!) i kroimy mniej więcej na części o długości 2-3cm. Wrzucamy do garnka.
UWAGA!
Upewnijcie się, że macie odpowiednio duży garnek. Ja nie miałem... a później miałem cała podłogę zaciapaną (gotuje na podłodze, taki survival). Garnek wyglądał jak prom pośrodku morza.
Pomidora myjemy, kroimy w jakieś kawałki i wrzucamy do garnka. Można zdjąć z niego skórkę, jeśli komuś ona przeszkadza.
Cebulę obieramy, kroimy w drobna kostkę i wrzucamy do garnka.
Czosnek obieramy i wrzucamy ząbek (lub dwa ząbki) w całości.
Ziemniaki obieramy i w całości (umyte po obraniu) wrzucamy do garnka.
Zalewamy to wszytko wodą, tak żeby ledwo zakryło, wrzucamy kostki rosołowe (najlepiej warzywne i gotujemy.
Teraz mamy trochę czasu zanim się gotuję, więc można pobuszować w internecie (albo zbożu). Można na przekład poczytać o alternatywnej wersji Harrego Pottera. Mi się podoba pomimo nieczytelności bloga. Podoba mi się też ta biżuteria.
Kiedy będzie to gotowe? To jest dobre pytanie. Fasolka powinna być miękka, pomidor rozgotowany (można zamiast niego użyć koncentratu), ziemniaki miękkie. Po jakiś 30 minutach gotowania można podsmażyć na oleju pokrojoną w kostkę kiełbasę.
Jak już widzimy, że wszystko jest miękkie, wyławiamy ziemniaki i czosnek. Rozgniatamy je widelcem na talerzu i wrzucamy z powrotem. Dorzucamy kiełbasę i jeszcze chwilę gotujemy mieszając.
Można jeść samą albo z jakimś pieczywem.
Zapomniałem o przyprawach. Na pewno powinniśmy dodać w ostatni etapie majeranek, pieprz i może sól (trzeba spróbować). można jeszcze dodać papryki w proszku.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki (porcją na dwie osoby):
- fasolka szparagowa, jakieś pół kilograma
- kiełbaska, (właśnie się zorientowałem, że zapomniałem jej dodać, wiedziałem, że czegoś mi brakuje)
- ząbek czosnku (albo dwa)
- mała cebula
- duży pomidor
- 2-4 średnie ziemniaki
- olej lub oliwa
- kostka rosołowa, dwie sztuki
- przyprawy
Robi się to cudeńko około 40 minut. Ziemniaki służą do zagęszczenia całości, ale żeby to dobrze zagęścić to trzeba ich ze dwa więcej niż się w garnku zmieści, więc polecam ugotować 2 wcześniej.
Fasolkę szparagową myjemy, obcinamy końcówki (nikomu nie dam obciąć mojej końcówki!) i kroimy mniej więcej na części o długości 2-3cm. Wrzucamy do garnka.
UWAGA!
Upewnijcie się, że macie odpowiednio duży garnek. Ja nie miałem... a później miałem cała podłogę zaciapaną (gotuje na podłodze, taki survival). Garnek wyglądał jak prom pośrodku morza.
Pomidora myjemy, kroimy w jakieś kawałki i wrzucamy do garnka. Można zdjąć z niego skórkę, jeśli komuś ona przeszkadza.
Cebulę obieramy, kroimy w drobna kostkę i wrzucamy do garnka.
Czosnek obieramy i wrzucamy ząbek (lub dwa ząbki) w całości.
Ziemniaki obieramy i w całości (umyte po obraniu) wrzucamy do garnka.
Zalewamy to wszytko wodą, tak żeby ledwo zakryło, wrzucamy kostki rosołowe (najlepiej warzywne i gotujemy.
Teraz mamy trochę czasu zanim się gotuję, więc można pobuszować w internecie (albo zbożu). Można na przekład poczytać o alternatywnej wersji Harrego Pottera. Mi się podoba pomimo nieczytelności bloga. Podoba mi się też ta biżuteria.
Kiedy będzie to gotowe? To jest dobre pytanie. Fasolka powinna być miękka, pomidor rozgotowany (można zamiast niego użyć koncentratu), ziemniaki miękkie. Po jakiś 30 minutach gotowania można podsmażyć na oleju pokrojoną w kostkę kiełbasę.
Jak już widzimy, że wszystko jest miękkie, wyławiamy ziemniaki i czosnek. Rozgniatamy je widelcem na talerzu i wrzucamy z powrotem. Dorzucamy kiełbasę i jeszcze chwilę gotujemy mieszając.
Można jeść samą albo z jakimś pieczywem.
Zapomniałem o przyprawach. Na pewno powinniśmy dodać w ostatni etapie majeranek, pieprz i może sól (trzeba spróbować). można jeszcze dodać papryki w proszku.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- patelnia
- widelec i łyżka
- talerz
- nóż
- wszystko naokoło co pobrudziłem
Spaghetti alla carbonara
Autor: misiuziu
piątek, 15 czerwca 2007, 11:29
komentarze: (4)
Szaleństwo po prostu. Ja zrobiłem coś tak dobrego! Chciałem ugotować zgodnie z przepisem, ale jak zwykle mi nie wyszło.
Składniki:
Mam jeden palnik więc robiłem to wszystko po kolei, ale można parę rzeczy na raz.
Gotujemy makaron. Odcedzamy go i gdzieś odstawiamy żeby nie zmarzł (ważne jest żeby był ciepły).
Kroimy cebulę, czosnek i kiełbasę. Wrzucamy na rozgrzany olej cebulę i smażymy póki się nie zeszkli. Dorzucamy mięsko (albo ten wyrób mięsopodobny nazywany kiełbasą) oraz czosnek i smażymy dalej aż kiełbaska sie przypiecze.
Jak to się smaży, bierzemy jajka, wbijamy do jakiegoś naczynia (ja mam taki półlitrowy kubek z napisem "Jestem twoim kubasem", tylko że każdy jak go zobaczy to czyta "Jestem twoim kutasem") i wlewamy śmietanę. Bełtamy to, dodajemy starty ser ( w oryginalnym przepisie parmezan), doprawiamy solą i pieprzem do smaku i znowu bełtamy.
W tym czasie kiełbaska z resztą towarzystwa powinna się przypiec. Mieszamy ją z ciepłym makaronem na patelni i zalewamy to jajkami z śmietaną. Mieszamy dwoma widelcami.
A teraz przytoczę coś z tej książki kucharskiej:
"Aby danie było smaczne, nie wolno rozgotować jajek. Dlatego wszystkie składniki powinny mieć taką temperaturę, aby pod jej wpływam jajka lekko się ścięły, a potrawę trzeba bardzo szybko wymieszać."
Teraz powinienem powiedzieć "Smacznego i spadówa", ale obiecuję sobie już od kilku przepisów żeby dawać linki do ciekawych stron (zawsze zapominam) więc dzisiaj to zrobię. Jak prowadzisz bloga i chcesz na nim zarobić, to na blogu "Zarabianie na blogach" dowiesz się jak. Autor, na pewno, poleciłby Tobie wypełnienie formularza kontaktowego i dowiedzeniu się na temat kredytu na Twój wymarzony samochód.
Wracając do dania, jest bardzo smaczne. W oryginalnym przepisie zamiast kiełbasy był bekon (boczek) i grzyby. Smaczne to to jest, ale później spojrzałem na brudne naczynia i się załamałem.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Zapomniałem dodać, że porcja jest na jedną dorosła osobę.
Składniki:
- makaron, jakieś 150-200 gramów
- kiełbaska, jedna, krótka
- jajka dwa, szala la la la la
- ząbek czosnku (albo dwa)
- duża cebulka
- jakieś 100ml śmietany
- ser, (teraz czytam, że do podania a ja go tak perfidnie w środek wrzuciłem)
- olej lub oliwa
- pieprz i sól, do smaku
Mam jeden palnik więc robiłem to wszystko po kolei, ale można parę rzeczy na raz.
Gotujemy makaron. Odcedzamy go i gdzieś odstawiamy żeby nie zmarzł (ważne jest żeby był ciepły).
Kroimy cebulę, czosnek i kiełbasę. Wrzucamy na rozgrzany olej cebulę i smażymy póki się nie zeszkli. Dorzucamy mięsko (albo ten wyrób mięsopodobny nazywany kiełbasą) oraz czosnek i smażymy dalej aż kiełbaska sie przypiecze.
Jak to się smaży, bierzemy jajka, wbijamy do jakiegoś naczynia (ja mam taki półlitrowy kubek z napisem "Jestem twoim kubasem", tylko że każdy jak go zobaczy to czyta "Jestem twoim kutasem") i wlewamy śmietanę. Bełtamy to, dodajemy starty ser ( w oryginalnym przepisie parmezan), doprawiamy solą i pieprzem do smaku i znowu bełtamy.
W tym czasie kiełbaska z resztą towarzystwa powinna się przypiec. Mieszamy ją z ciepłym makaronem na patelni i zalewamy to jajkami z śmietaną. Mieszamy dwoma widelcami.
A teraz przytoczę coś z tej książki kucharskiej:
"Aby danie było smaczne, nie wolno rozgotować jajek. Dlatego wszystkie składniki powinny mieć taką temperaturę, aby pod jej wpływam jajka lekko się ścięły, a potrawę trzeba bardzo szybko wymieszać."
Teraz powinienem powiedzieć "Smacznego i spadówa", ale obiecuję sobie już od kilku przepisów żeby dawać linki do ciekawych stron (zawsze zapominam) więc dzisiaj to zrobię. Jak prowadzisz bloga i chcesz na nim zarobić, to na blogu "Zarabianie na blogach" dowiesz się jak. Autor, na pewno, poleciłby Tobie wypełnienie formularza kontaktowego i dowiedzeniu się na temat kredytu na Twój wymarzony samochód.
Wracając do dania, jest bardzo smaczne. W oryginalnym przepisie zamiast kiełbasy był bekon (boczek) i grzyby. Smaczne to to jest, ale później spojrzałem na brudne naczynia i się załamałem.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- patelnia
- dwa widelce
- mój kubek
- talerz
- nóż
- deska do krojenia
- wszystko naokoło co pobrudziłem
Zapomniałem dodać, że porcja jest na jedną dorosła osobę.
Makaron z fasolką i pomidorem
Autor: misiuziu
wtorek, 12 czerwca 2007, 00:31
komentarze: (2)
Jak pisałem w poprzedni poście dostałem fajną książkę i chciałem coś z niej ugotować. Rano przejrzałem przepisy (czyt. obejrzałem obrazki) i poszedłem na uczelnie. Wracając poszedłem do sklepu. Niestety nie pamiętałem składników więc dałem się ponieść wyobraźni i powstało to danie.
Składniki:
Nie opisze dokładnie tak jak tego robiłem, bo nie do końca mi wyszło. Dobrze by było mieć dwa garnki, ale z jednym też da się radę. Porcja na dwie dorosłe osoby.
Gotujemy makaron. Odcedzamy go i wyławiamy gdzieś na jakiś talerz.
Teraz do garnka wrzucamy pokrojoną fasolkę. Wcześniej ją myjemy i obcinamy jej ogonki. W sumie to nie istotne jak ją pokroimy, ale najlepiej żeby było tak w sam raz do buzi, żeby się nie uciapać.
Pomidora tez myjemy i kroimy (też dowolnie). Wrzucamy do garnka. Zalewamy wodą (tak żeby ledwo o przykryło), dorzucamy kostkę rosołową, zioła prowansalskie, pieprz i majeranek (i prawie bym zapomniał o czosnku). Gotujemy póki fasolka nie zmięknie (to może być nawet 40 minut). Pomidory powinny się rozgotować i zrobić pyszny sos. Trzeba pamiętać żeby to mieszać od czasu do czasu i rozdłubywać pomidory na mniejsze kawałki. Po ugotowaniu tego wygląda trochę jak tak fajna biżuteria.
Jak się już ugotuje wrzucamy do tego makaron i mieszamy. Teraz można już jeść.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- makaron, jakieś 150-200 gramów
- kostka rosołowa
- dorodny pomidor
- ząbek czosnku
- fasolka szparagowa, jedna garść (jakieś 150 gramów)
- przyprawy
Nie opisze dokładnie tak jak tego robiłem, bo nie do końca mi wyszło. Dobrze by było mieć dwa garnki, ale z jednym też da się radę. Porcja na dwie dorosłe osoby.
Gotujemy makaron. Odcedzamy go i wyławiamy gdzieś na jakiś talerz.
Teraz do garnka wrzucamy pokrojoną fasolkę. Wcześniej ją myjemy i obcinamy jej ogonki. W sumie to nie istotne jak ją pokroimy, ale najlepiej żeby było tak w sam raz do buzi, żeby się nie uciapać.
Pomidora tez myjemy i kroimy (też dowolnie). Wrzucamy do garnka. Zalewamy wodą (tak żeby ledwo o przykryło), dorzucamy kostkę rosołową, zioła prowansalskie, pieprz i majeranek (i prawie bym zapomniał o czosnku). Gotujemy póki fasolka nie zmięknie (to może być nawet 40 minut). Pomidory powinny się rozgotować i zrobić pyszny sos. Trzeba pamiętać żeby to mieszać od czasu do czasu i rozdłubywać pomidory na mniejsze kawałki. Po ugotowaniu tego wygląda trochę jak tak fajna biżuteria.
Jak się już ugotuje wrzucamy do tego makaron i mieszamy. Teraz można już jeść.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- talerz
- 1-2 garnki
- łopatka do mieszania
Moje urodziny
Autor: misiuziu
sobota, 9 czerwca 2007, 18:31
komentarze: (4)
Muszę się pochwalić, że dzisiaj obchodzę urodziny. Moja 23. Nie bardzo się czuję, że mam tyle lat ile mam, ale to mi jakoś nie przeszkadza.
Od mojej dziewczyny dostałem taką mini książkę kucharską "Makaron na co dzień i od święta" więc prawdopodobnie kilka następnych przepisów będzie z makaronem.
I to tyle co chciałem napisać.
Od mojej dziewczyny dostałem taką mini książkę kucharską "Makaron na co dzień i od święta" więc prawdopodobnie kilka następnych przepisów będzie z makaronem.
I to tyle co chciałem napisać.
Kotlety sojowe á la schabowe
Autor: misiuziu
piątek, 1 czerwca 2007, 14:01
komentarze: (17)
Ostatnio zasmakowałem w kotletach sojowych. Nie dajcie się zwieść! Smakują zupełnie inaczej niż zwykłe kotlety. Jednak mają plusy. Największy plus dodatni to cena, która jest minimalna. I jeszcze to, że zawierają dużo białka i na krótszą metę dobrze mogą zastąpić mięsko.
Składniki:
Danie przygotowuje się jakieś 10-15 minut. Później można obejrzeć sklep z odzieżą używaną online.
Bierzmy garnek i wrzucamy tam kostkę rosołową. Ponieważ parę razy już to gotowałem to mam już kilka wariacji. Wrzucam jedną kostkę warzywną (obowiązkowo), i pół kostki wołowej (żeby bardziej smakowało jak mięsko).
Dorzucamy do garnka przyprawy. Tutaj mamy dowolność. Można wrzucić wszystko poza solą (kostki rosołowe są już słone). Ja wsypałem pieprz i zioła prowansalskie.
Wrzucamy część zasadniczą, czyli kotlety sojowe. Gotujemy wodę w czajniku elektrycznym (żeby skrócić czas przygotowywania). Zalewamy to wrzątkiem (to co mamy w garnku) i stawiamy na gaz (lub inny palnik, można nawet na ognisko). Gotujemy jakieś 3-5 minut (w zależności od wielkości kotletów i czasu podanego na opakowaniu).
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Wyjmujemy z garnka kotlety sojowe i kładziemy je na rozgrzany tłuszcz. W instrukcji jest, że powinno się je odsączyć, ale ja nie mam sitka więc tylko pomachałem, żeby bulion z nich nie ściekał (tak jak się macha komuś na pożegnanie jak odpływa promem).
Teoretycznie powinno się jeszcze zrobić panierkę do nich, ale ja ma wyrobione zdanie odnośnie panierki. Jest pyszna i świetnie robi wszystkim kotletom (jak i osobom, które je jedzą), ale za długo ją się robi i brudzi się za dużo naczyń. Dlatego bardzo rzadko ją robie.
Smażymy kotlety na złocisty kolor z dwóch stron i można jeść.
Jemy widelcem (i nożem jeśli, jeśli kotlety są większe) z chlebkiem i masełkiem, ziemniakami, frytkami, makaronem lub puree (jak ja długo musiałem czekać żeby dać tyle linków na raz).
I do tego można zrobić jakąś surówkę.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
Składniki:
- kotlety sojowe (pół paczki, jakieś 50gr)
- kostka rosołowa
- przyprawy
- olej lub masełko
Danie przygotowuje się jakieś 10-15 minut. Później można obejrzeć sklep z odzieżą używaną online.
Bierzmy garnek i wrzucamy tam kostkę rosołową. Ponieważ parę razy już to gotowałem to mam już kilka wariacji. Wrzucam jedną kostkę warzywną (obowiązkowo), i pół kostki wołowej (żeby bardziej smakowało jak mięsko).
Dorzucamy do garnka przyprawy. Tutaj mamy dowolność. Można wrzucić wszystko poza solą (kostki rosołowe są już słone). Ja wsypałem pieprz i zioła prowansalskie.
Wrzucamy część zasadniczą, czyli kotlety sojowe. Gotujemy wodę w czajniku elektrycznym (żeby skrócić czas przygotowywania). Zalewamy to wrzątkiem (to co mamy w garnku) i stawiamy na gaz (lub inny palnik, można nawet na ognisko). Gotujemy jakieś 3-5 minut (w zależności od wielkości kotletów i czasu podanego na opakowaniu).
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Wyjmujemy z garnka kotlety sojowe i kładziemy je na rozgrzany tłuszcz. W instrukcji jest, że powinno się je odsączyć, ale ja nie mam sitka więc tylko pomachałem, żeby bulion z nich nie ściekał (tak jak się macha komuś na pożegnanie jak odpływa promem).
Teoretycznie powinno się jeszcze zrobić panierkę do nich, ale ja ma wyrobione zdanie odnośnie panierki. Jest pyszna i świetnie robi wszystkim kotletom (jak i osobom, które je jedzą), ale za długo ją się robi i brudzi się za dużo naczyń. Dlatego bardzo rzadko ją robie.
Smażymy kotlety na złocisty kolor z dwóch stron i można jeść.
Jemy widelcem (i nożem jeśli, jeśli kotlety są większe) z chlebkiem i masełkiem, ziemniakami, frytkami, makaronem lub puree (jak ja długo musiałem czekać żeby dać tyle linków na raz).
I do tego można zrobić jakąś surówkę.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- patelnia
- talerz + widelec