Składniki:
- kotlety sojowe (pół paczki, jakieś 50gr)
- kostka rosołowa
- przyprawy
- olej lub masełko
Danie przygotowuje się jakieś 10-15 minut. Później można obejrzeć sklep z odzieżą używaną online.
Bierzmy garnek i wrzucamy tam kostkę rosołową. Ponieważ parę razy już to gotowałem to mam już kilka wariacji. Wrzucam jedną kostkę warzywną (obowiązkowo), i pół kostki wołowej (żeby bardziej smakowało jak mięsko).
Dorzucamy do garnka przyprawy. Tutaj mamy dowolność. Można wrzucić wszystko poza solą (kostki rosołowe są już słone). Ja wsypałem pieprz i zioła prowansalskie.
Wrzucamy część zasadniczą, czyli kotlety sojowe. Gotujemy wodę w czajniku elektrycznym (żeby skrócić czas przygotowywania). Zalewamy to wrzątkiem (to co mamy w garnku) i stawiamy na gaz (lub inny palnik, można nawet na ognisko). Gotujemy jakieś 3-5 minut (w zależności od wielkości kotletów i czasu podanego na opakowaniu).
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni. Wyjmujemy z garnka kotlety sojowe i kładziemy je na rozgrzany tłuszcz. W instrukcji jest, że powinno się je odsączyć, ale ja nie mam sitka więc tylko pomachałem, żeby bulion z nich nie ściekał (tak jak się macha komuś na pożegnanie jak odpływa promem).
Teoretycznie powinno się jeszcze zrobić panierkę do nich, ale ja ma wyrobione zdanie odnośnie panierki. Jest pyszna i świetnie robi wszystkim kotletom (jak i osobom, które je jedzą), ale za długo ją się robi i brudzi się za dużo naczyń. Dlatego bardzo rzadko ją robie.
Smażymy kotlety na złocisty kolor z dwóch stron i można jeść.
Jemy widelcem (i nożem jeśli, jeśli kotlety są większe) z chlebkiem i masełkiem, ziemniakami, frytkami, makaronem lub puree (jak ja długo musiałem czekać żeby dać tyle linków na raz).
I do tego można zrobić jakąś surówkę.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- patelnia
- talerz + widelec