W sumie na tym mógłbym skończyć posta, ale by było nudno. Dostałem przepis na kuskusa od Marty (nie podaje nazwiska bo nie wiem czy mogę). Nie lubię kaszy, ale to było wypaśne. I bardzo tanie. Za 5,50zł najadły się 3 osoby.
Składniki :
- kuskusa, 25dag
- trzy najtańsze kiełbaski, albo inne mięso upolowane własną bronią
- 30dag włoszczyzny mrożonej na wagę
- dwie kostki rosołowe (warzywne)
- olej lub masło
Robi się koło (z kołem) 15 min (z przerwą na kawę).
Kiełbaski kroimy w kostkę (najpierw w plasterki a później na cztery). Wrzucamy na gorący tłuszcz na patelni. Podsmażamy.
Smażąc gotujemy wodę w czajniku elektrycznym (albo nie elektrycznym).
Do podsmażonej kiełbaski wrzucamy włoszczyznę (może to być cokolwiek innego, jakieś warzywa czy coś zielonego). Mieszamy wszystko razem i podgrzewamy mieszając.
Zagotowaną wodę (około litra +- 0,5) wlewamy do dużego garnka i wrzucamy kostki rosołowe. Gotujemy chwilkę mieszając, póki się nie rozpuszczą. Wtedy wyłączamy gaz, wsypujemy kuskus do garnka i mieszamy.
Czekamy aż kuskus (fajne słowo swoją drogą) napęcznieje (mieszamy go troszkę). Jak już wypije cały bulion wrzucamy z patelni kiełbaskę z warzywami i mieszamy.
Można dodać jakieś przyprawy do smaku (powinno być dostatecznie słone, ale pieprzu można dosypać).
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- talerz
- patelnia
- garnek
- deska do krojenia