- Bułki
- Mięso bez kości (np. filet z kurczaka)
- olej
- pieprz, sól, bazylia, oregano
- kukurydza konserwowa
- gorszek konserwowy
- papryka świeża
- oliwki
- majonez
Mięso umyć, wyciąć co trzeba (żyłki i inne niefajności), pokroić w drobną kostkę. Wrzucić na rozgrzany olej, obsmażyć, przyprawić solą, pieprzem i ziołami. Podusić do miękkości i na koniec dodać jeszcze ziół. Schłodzić i wstawić do lodówki na kilka godzin, żeby mięso wchłonęło aromat ziół.
Do wystudzonego mięsa dodać kukurydzę, groszek, paprykę pokrojoną w kostkę, oliwki i majonez (ale tyle, żeby to nie ociekało nim). Wymieszać.
Bułki rozcinamy tak, jak do smarowania, aby powstały kieszonki (czyli nóż może rozciąć ok 5 cm skórki na wylot i potem manewrujemy nim w środku tak, by rozdzielić bółkę na pół, ale nie rozciąć więcej skórki). Dodatkowo dobrze jest wybrać trochę miąższu ze środka, żeby więcej się zmieściło. Następnie każdą bułkę nadziewamy: najpierw trochę samego majonezu, żeby zbyt suche nie było, potem łyżeczką pakujemy zawartość. Ogólnie, to w ten sposób można zapakować sobie na podróż każdą sałatkę. Trza mieć ino na uwadze fakt, żeby nie była zbyt wilgotna, bo wycieknie i będzie mokro w plecaku/bagażu/czymkolwiek.
Na koniec nie pozostaje już nic innego jak wyjaśnianie współtowarzyszom, jakie to zajebiste bułki się właśnie zjada. Ewentualnie jakim fantastycznym daniem raczy się wybranego/wybraną współtowarzysza/współtowarzyszkę podróży.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- patelnia
- nóż, łyżka
- miska
- deseczka do krojenia