
Krótkie ogłoszenia


Pasza. Taka dla konia. Albo studenta.
Składniki (przepis dla jednej osoby):
- makaron - tyle, ile jesteś w stanie na raz zjeść
- mrożony szpinak - ok 1/4 opakowania powinna wystarczyć
- brokuł - tylko w przypadku gdy nie lubimy szpinaku
- trochę masła - taka jedna łyżeczka, albo widelec jak się nie posiada łyżeczki
- śmietana 18% - łyżka, ale można się obejść bez
- czosnek, może być granulowany - nawet lepiej
- sól

Czas przygotowania to 10 min łącznie z posprzątaniem po sobie
Makaron trzeba ugotować, a w międzyczasie (o ile ma się drugi garnek) przygotować paćkę do niego. Polega to na tym, że wrzuca się masło do garnka, a potem od razu zamrożony szpinak. Dziabie się to widelcem, soli i sypie hojnie czosnkiem. Jak zacznie toto pyrkać to można dodać śmietanę. Dodanie śmietany jest o tyle dobre, że można nią regulować konsystencję paćki. Kiedy makaron jest gotowy wystarczy go odcedzić, wrzucić do michy, dodać paćkę i wymieszać tak powstałą paszę (odgłos mieszania jest wręcz poetycki - esencja studiowania). Jeść póki gorące.
Jak ktoś nie lubi szpinaku, to bardzo łatwo można ten problem ominąć - paćkę robi się następująco:
Gotuje się małego brokuła (albo dużego - zależnie od stopnia głodu studenta), mogą to być też mrożone cząstki brokuła - takie z pierwszej lepszej paczki. Jak jest miękki, to odcedzamy, dodajemy masełko (choć nie jest konieczne) i śmietanę (to koniecznie). Bierzemy to coś do gniecenia ziemniaków (jak to się nazywa?), lub widelec i rozpaćkowujemy. Pozostaje tylko sypnąć to czosnkiem i postępować dalej tak samo, jak w przypadku paćki szpinakowej.
Pasza jest ukochaną potrawą mojego męża, bo robi się ją szybko, nie trzeba lecieć do sklepu gdy głód przypili (makaron zawsze się znajdzie, a paczkę szpinaku trzyma się w zamrażarce tak na wszelki wypadek), a przede wszystkim można się nią zapchać na tyle, że starczy na obejrzenie kolejnych 8 odcinków Family Guy'a. :D
Pozdrawiam serdecznie!
Maryśka (no.. Julka też pozdrawia z głębi mojego dużego brzucha)
A na koniec jeszcze coś ode mnie. Nie mogę nic dodać to powyższego przepisu - ideologicznie jest doskonały :)
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- 2 garnki (albo jeden, jeżeli tylko jeden się posiada)
- jakiś sztuciec do mieszania (potem się nim dokonuje konsumpcji, więc mniej mycia)
- micha (w czymś to trzeba zjeść)
- to coś do gniecenia ziemniaków (ale tylko w wypadku, gdy posiadamy coś takiego i na dodatek nie lubimy szpinaku)

Śledzik po studencku
Składniki:
- śledź solony, jakieś 3 płaty
- makaron, garść
- dwie marchewki średniej wielkości
- cebula
- koncentrat pomidorowy, łyżki dwie
- kapka oleju
- sól i pieprz i papryka w proszku

Kto by się jednak przejmował takimi małymi niedogodnościami jak za słone śledzie. Coś mi się kiedyś obiło o uszy, że śledzie trzeba moczyć, żeby sól z nich wyszła. Więc po półgodzinnym moczeniu śledzi skosztowałem ich po raz wtóry. Nie uwierzycie! Dalej były słone jak ja pie... Kto inny mógłby się zrazić do śledzi, ale nie ja! Zasiadłem do kompa i chwilę potem się dowiedziałem, że śledzie muszą się moczyć od kilku do kilkunastu godzin.
W ten oto sposób, z kolacji zrobiło mi się śniadanie. Na swoje usprawiedliwienie muszę powiedzieć, że to był pierwszy raz jak robiłem coś ze śledzi, bo od niedawna dopiero je jadam (wcześniej były zawsze niedobre).
Co do samego przepisu - obieramy marchewkę i tniemy ją w plasterki. Gotujemy ją razem z makaronem. W tym czasie obieramy cebulę i kroimy ją w półtalarki. Konieczne jest również nastawienie wody na herbatę, gdyby śledzie okazały się jednak za mało namoczone.
Na patelnie wlewamy odrobinę oleju i go rozgrzewamy. Wrzucamy na to cebulę i śledzie. Dosłownie chwilę potem (w sumie to chciałem zaczekać, ale mi cierpliwości nie starczyło) wrzucamy ugotowany makaron z marchewką. Podsmażamy to wszystko. Mieszając, staramy się rozdrobnić śledzie. Mi wyszło to całkiem przypadkiem, ale efekt był fajny :) Jak już czujemy, że wszystkie składniki nadają się do jedzenia (będą miękkie i nie będą surowe) dodajemy dwie łyżeczki koncentratu pomidorowego i dolewamy trochę wody. Całość musi się połączyć, tworząc coś w rodzaju sosu (tylko, że dość mało ma go być). W tym samym czasie dodajemy przypraw do smaku. I gotowe.
Na sam koniec chciałbym przypomnieć, że jutro dzień kobiet. A ponieważ na pewno każda kobieta uważa, że w ten dzień należy jej się szczególna uwaga (przez wszystkie pozostałe dni można mieć na nie wyłożone), nie zapomnijcie o złożeniu życzeń. Jeśli jednak zapomnicie, to tutaj
P.S.
Znacie jakieś dobre potrawy ze śledziem? Zostało mi prawie całe wiaderko :)
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- widelec
- patelnia
- talerz
- miska od moczenia śledzi
