Składniki:
- dwie kostki margaryny lub masła
- dwie szklanki cukru
- mleko w proszku, jakieś 600 gramów (tak na oko)
- herbatniki
- kakao
- bakalie, choć niekoniecznie
Zaczynamy od roztopienia masła w garnku. Dobrze jest mieszać, żeby się nie przypaliło. Zestawiamy z ognia i dodajemy dwie szklanki cukru - zasada jest taka, że na kostkę masła przypada szklanka cukru. Nam cukru zabrakło, więc dodaliśmy cukru pudru. A ponieważ zużyliśmy cały cukier, Wojtek słodzi teraz herbatę, cukrem pudrem :P
Staramy się rozmieszać cukier, żeby się cały rozpuścił. I mieszamy, i mieszamy itd. Później dodajemy kakao - tyle, żeby wyglądało jak rozpuszczona czekolada. Do tego momentu to jest w sumie przepis na zrobienie domowej czekolady :) I teraz już można zacząć podjadać. Gorąca czekolada smakuję tak pysznie, że już się nie chce dalej robić :P
Trzeba teraz rozmieszać to tak dokładnie, żeby nie było żadnych grudek (ani kakao, ani cukru, ani cukru pudru). Wtedy dodajemy mleko w proszku i mieszamy. Dodajemy je stopniowo. Zrobi się strasznie gęste (dalej można podjadać) i trudno się będzie mieszać. Standardowo trzeba rozmieszać wszystkie grudki. Na tym etapie, wygląda to mniej więcej tak:
W misce kruszymy paczkę herbatników (na zdjęciu powyżej widać je z prawej) i dodajemy do masy (w tym momencie możemy też dodać bakalii). Ostatni raz mieszamy i wylewamy do wysmarowanej margaryną (masłem lub olejem) blachy (oczywiście w między czasie podjadamy). Blachę odstawimy, żeby wystygła (np. przy otwartym oknie), a później do lodówki, żeby zastygło. Powinno być twarde jak kawał betonu.
Jest pyszne i genialne, ale tak cholernie słodkie, że tylko prawdziwi twardziele jedzą drugi kawałek :P A tak wygląda po rozkrojeniu:
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- garnek
- miska i blacha
- mnóstwo łyżek, którymi podjadaliśmy
- wszystkie palce :P