"W myśl myśli Kazika " nie ma co pierdolić trzeba wypić 5 jaboli" jakby nie było to kawałek 220 volt :P
Wysyłam Ci mój cudowny przepis, którego się nie da zepsuć ;)
Składniki:
- 2 jajka
- mąka
- szczypta soli
Przepis zakłada, że posiadamy już dowolną zupę, którą fajnie byłoby ubogacić jakimś wsadem. Zatem rozpoczynamy od umycia jajek ( tak, tak wszyscy wiemy z której strony kury to wyszło :P) Następnie do większego kubeczka lub miseczki wbijamy całe jajko oraz żółtko z drugiego, białko natomiast pozostawiamy samo do ubicia, utrzepania- co kto woli:P
Jajka mieszamy łyżeczką, po 5 sekundach mamy żółtą emulsje do niej dosypujemy po trochę mąki i mieszamy i robimy to tak długo, aż masa będzie dość gęsta, ale nie twarda, dlatego trzeba to robić z wyczuciem i nie polecam wsypania dużo mąki od razu, bo będzie po ptokach.
Jak wymieszamy to zabieramy się do trzepania :D Dosypujemy do białka odrobinę soli, żeby piana była mocna ;] i trzepiemy, trzepiemy aż stwardnieje ;)
(tu się wtrącę: tylko mi się to kojarzy z czym innym? :P )
Następnie bardzo delikatnie łączymy pianę z masą, żeby zepsuć całego trzepania. Powinna nam powstać blado-żółta masa. W międzyczasie zupę doprowadzamy do lekkiego wrzenia i za pomocą dużej łyżki (takiej do zupy :P) nabieramy porcje masy i kładziemy ją na wierzchu zupy. W standardowym garnku mieszczą się 4 placuszki, bo wbrew pozorom one się powiększą.
Gotujemy jakąś minutę, przewracam i znów minutę, lub jeszcze chwile - należy to robić na oko, aż będzie widać ze placuszek jest już ready. Ugotowane placuszki odkładamy na talerz i zarzucamy następną porcję. Z podanej ilości wychodzi ok 15 placuszków. Wiadomo, co za dużo to niezdrowo, wiec nie polecam wrzerać gigantycznych ilości, ale zamiast ryżu lub makaronu to dobre urozmaicenie no i własne :D"
I mam jeszcze napisać, że przepis dostałem od mojego kochania :P
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- kubek
- miska do trzepania piany
- trzepaczka lub urządzenia trzepaczkopodobne
- łyżka