Lasagne-lazania-kij diabeł o nazwę-w wersji szpinak i brokuł
A ramach akcji „Rzuć studia zostań ninja” nie-ucze się międzynarodowych stosunków politycznych wychodząc z poniekąd słusznego - aczkolwiek w przypadku egzaminu zawalenia - mylnego założenia, że stosunki mam opanowane do perfekcji. Jak widać na załączonym obrazku gotowanie sztuką jest albowiem widoczne uszkodzenie zostało spowodowane właśnie w tym niepozornym pomieszczeniu kuchnią zwanym.Porcja tu przedstawiona została skrzętnie wyliczona i najadło się nią półtorej mężczyzny i dwa i pół kobiety a więc w ramach wyższej matematyki opcja na cztery studenckie głowy.
Składniki:
- 1 cebula z rodzaju tych dużych
- szpinak (paka). A więc niech żyją mrożonki. Wersja „liść” a nie „rozdrobnione”. To ważne!
- czosnek (5 ząbków)
- brokuł im większy tym lepszy ewentualnie powrót do punktu nr 2 - niech żyją mrożonki
- sos boloński (handmade albo ze słoika dużego – tutaj dla mięsożerców proponujemy najpierw poszatkowanie a potem wkrojenie kiełbachy podwawelskiej – tak z 1 pęto przynajmniej)
- oliwa z oliwek (3 łyżki) albo olej z Biedronki. Każdy, który nie ma posmaku gumy da radę
- 1 camembert albo wersja nie-mam-pieniędzy-na-ser-pleśniowy = serek topiony w wersji sporej
- mozzarella albo parmezan. Opcja druga smaczniejsza opcja pierwsza tańsza
- Płaty makarony lasagne
Przygotowanie:
Najpierw trzeba ogarnąć brokuł. Świeżaka gotujemy w osolonej wodzie około 15 min. Mrożaka w opcji około 5 min. Ogólnie ideą fix jest żeby nie był do końca ugotowany i aby się nie rozpadał.Na oleju-nie-silnikowym smażymy drobno posiekaną cebulę a potem zarzucamy do mieszanki szpinak najlepiej aby był wcześniej rozmrożony, coby łatwiej go na tej patelni ogarnąć). W momencie w której cebula i szpinak będą dawały radę (ale nie jak Tap Madl) dodajemy camembert/serek topiony, sprasowany czosnek i mieszamy, mieszamy, mieszamy.
Do gotowego sosu bolońskiego (a takich na rynku lidlowo-biedronkowym jest sporo) nie dodajemy nic albo mięsiście przystrajamy przysmażoną, drobno pokrojoną kiełbachą. Wygląda to tak:
- kroisz kiełbache
- bierzesz patelnie
- smażysz kiełbache
- zalewasz sosem
VOILA!
Teraz jednak idzie zasadnicza część. Bierzesz naczynie żaroodporne/gęsiarkę – musi być spora. W garnku gotujesz wodę z 2 szczyptami soli i zanim wyłożysz dno naczynia makaron, moczysz go w tej wodzie. Kiedy już 2-3płaty, zmiękczone lekko, trafią na spód uskuteczniasz morderstwo na brokule czyli kroisz go w kawałki (takie jak na zdjęciu, o!).
Póżniej znów w znany ci już sposób moczysz makaron i kładziesz na brokułach. Kolejną warstwą jest sos boloński z kiełbachą lub bez (dajesz połowę tego co przypichciłeś). Natępnie idzie to coś zielono-szpinakowo-serkowo-czosnkowe a potem makaron, sos boloński, makaron, znów szpinakowa wariacja i na sam koniec makaron. Na sam wierzch trafia osławiona mozarella albo parmezan w takiej ilości aby zakryła całość.
Na sam koniec kopiemy w drzwi piekarnika (to nasza metoda, ale słyszałam, że niektóre otwierają się za pociągnięciem specjalnej wypustki) i umieszczamy tam naszą lasagne w wersji bez pokrywki. Ustrojstwo nagrzane do zawrotnych 180 stopni potrzebuje 40-50 minut by przysmolić ładnie nasze dzieło.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- Garnek po brokule i makaronie – czyli 2 w 1 bo woda po brokule się nadaje bo a) ciepła b) osolona
- Patelnia po szpinaku i ew patelnia po-sosowo-kiełbasiana
- Różnego rodzaju mieszadła i widelce – u mnie zawsze w dziwnych ilościac
- Gęsiarka/naczynie żaroodporne – najbardziej zabrudzone naczynie w zestawieniu
- Niekoniecznie brudne sztućce/talerz bo opcja jedzenie z gęsiarki/naczynie żaroodporne też daje rade
Co do sera, to chciałbym zauwżyć, że istnieje opcja nie-jadem-spleśniałego-sera :P To wszystko napisała Klaudia, z miasta, gdzie dziewce drżą przed smokiem :)
P.S.
Chętne dziewicę uratuję przed smokiem :D