Składniki:
- krewetki, taka jakaś paczka
- marchewka, sztuka jedna
- szalotka, też jedna sztuka
- mleczko kokosowe, 250ml
- pieprz cytrynowy
- olej
- sól
Przygotowujemy marchewkę - kroimy ją w plasterki pod skosem (żeby plasterki były dłuższe), a następnie w paski. Szalotkę kroimy w półtalarki, ewentualnie w drobną kostkę. Pierwszy raz jadłem szalotkę i była tak strasznie aromatyczna, że za każdym razem jak ją kroiłem to płakałem. Odkładamy to na bok.
Rozmrażamy krewetki i je oczyszczamy (jeśli jest taka potrzeba). Wrzucamy je na rozgrzany olej i podsmażamy. Pochwalę się - mam ogromnego woka. Niestety kuchenka jest za małą i się nie mieści (ściana jest za blisko), przez co nie do końca nagrzewa się tak, jak powinien :) Do podsmażonych krewetek dorzucamy marchewkę i szalotkę, chwilę smażymy. Zalewamy całość mleczkiem kokosowym, i odrobiną wody. Dodajemy pieprzu cytrynowego (genialnie do tego pasuję) oraz soli do smaku. Można też dodać odrobinę zielonej pasty curry (też będzie świetnie pasować).
Całość gotujemy (na około z 10-20 min), aż marchewka zmięknie, a zupa się zagęści. Ja zaszalałem i na sam koniec dodałem trochę szafranu (kto bogatemu zabroni:P). Zupa jest pyszna, ale polecam zagryźć ją pieczywem czosnkowym.
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- deska i nóż
- talerz
- miseczka i łyżka
- wok