Składniki:
- mąka
- zimna woda
- olej
- jajko
- szczypta soli
- truskawki, wisienki, czereśnie lub inne owoce
Ciasto (proporcje): 1 kg mąki, całe jajko, łyżka oleju, szczypta soli, wody tyle, żeby zarobić ciasto. Wszystko umieszczamy w jednej misce, a następnie wyrabiamy ciasto. Ciasto należy trzymać przykryte, bo szybko wysycha, i od razu zużyć. Ciasto zrobione według takiego przepisu jest dość wytrzymałe, jeśli trzeba je naciągnąć, łatwe w sklejaniu. Po ugotowniu jest twarde (ja takie lubię), dlatego należy je cienko wałkować butelką po piwie lub innym szlachetnym trunku.
Trudno, żeby student miał tyle pieniędzy, żeby starczyło mu na zakup owoców do wyklejenia ciasta z całego kilograma, dlatego też przy robieniu ciasta z mniejszej ilości mąki jajko trza rozbełtać (dodatkowy kubek z widelcem się brudzi) i dodać odpowiednią (proporcjonalnie) ilość. A na kolację, po dodaniu kilku jajek, będziemy mieć pyszną kolację.
Owoce:
*pestek należy się pozbyć (wydrylować, co trzeba)
*kwaśne owoce - przed zaklejeniem warto dosypać do środka trochę cukru
*jabłka - używać kwaśniejszych odmian (szare renety, kwaśne papierówki), do tego dodać cukru i (znienawidzonego przez misiuziu) cynamonu
*gruszki i inne twarde owoce - wymagają dłuższego gotowania. Pierogów z gruszkami nie jadłem, ale proponuję dosypywać cukier waniliowy.
*dla udziwnienia wydaje mi się za dość ciekawe dodanie, wraz z owocem, cienko otartej skórki cytrusów (z umiarem). Skórka musi być cienko otarta, bo to białe jest bardzo gorzkie i bardzo be.
Pierogi po zaklejeniu, w oczekiwaniu na ugotowanie należy oprószyć mąką, żeby się nie przykleiły do podłoża. Gotować w lekko osolonej wodzie z dodaniem łyżki oleju przez minimum 2 minuty od wypłynięcia na powierzchnię wody.
Indżoj!
Zbrudzone naczynia i nie tylko:
- miska
- garnek
- talerz
P.S. Módlcie się o porządny deszcz (najlepej nocą i przed weekendem). Żeby grzybki wyrosły. Będzie przepis. Niekoniecznie z Radomia :D